W
świetnym nastroju położyłam się, znalazłam wygodną pozycję i niemal natychmiast
oddałam się w objęcia Morfeusza. Obudziły mnie pierwsze promienie słońca, wpadające
do mojego pokoju przez ogromne okno. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku i
sięgnęłam po telefon. Sprawdziłam godzinę. 6:47. Mimo tak wczesnej pory byłam
wyspana. Postanowiłam sprawdzić, czy Rafi dalej siedzi w łazience. Niestety
moje przypuszczenia się potwierdziły. Chłopak zasnął na podłodze. Leciutko go
obudziłam.
- Jeszcze chwilę, mamo – mamrotał przez
sen.
- Chodź, pomogę ci wstać i zaprowadzę cię
do sypialni, gdzie położysz się na wygodnym łóżeczku i jeszcze sobie pośpisz –
mówiłam delikatnym, kojącym głosem.
Najwyraźniej
podziałało, ponieważ piłkarz niezdarnie się podniósł i dał się wyprowadzić z
pomieszczenia. Odholowałam go do jednego z pokoi, a sama udałam się odświeżyć.
Nic nie działało na mnie z samego rana jak letni prysznic. No i kawa oczywiście.
Zawinięta w ręcznik, udałam się ukradkiem do pokoju, gdzie się odziałam.
Wybrałam szarą koszulkę z napisem „Don’t grow up it’s a trap” i wczorajsze
spodnie dresowe.
Delikatnie się umalowałam i zeszłam na dół.
Lodówka była wypełniona po brzegi, toteż zabrałam się za szykowanie śniadania
dla śpiących – i zapewne skacowanych – graczy Dumy Katalonii.
Uwijałam
się jak mała mrówka, gdy nagle ktoś do mnie podszedł i przytulił od tyłu.
Wzdrygnęłam się.
- Dzień dobry – szepnął w zagłębienie
mojego barku; uśmiechnęłam się.
- Dzień dobry. – nadal nie zabierał dłoni z
mojej talii, więc odwróciłam się, by móc popatrzeć mu prosto w oczy – Jak się
czujesz?
- Całkiem, całkiem. – przyznał – A ty?
Wyspałaś się?
- Jak najbardziej – odpowiedziałam
radośnie.
- I zdążyłaś już zrobić śniadanie? – spytał
zdziwiony, gdy zauważył naszykowany posiłek – Mogłaś mnie obudzić, pomógłbym
ci. – zakłopotany podrapał się po głowie – W końcu to ja jestem gospodarzem i
to ja powinienem…
- Daj spokój! – położyłam palec na jego
miękkich ustach – Chciałam być po prostu miła. Zresztą zdawałam sobie sprawę z
tego, w jakim wy rano będziecie stanie – zaśmiałam się cichutko.
- Aż tak źle wyglądam? – jęknął.
- Powiedzmy, że z tobą nie jest jeszcze
najgorzej. – rzekłam, a widząc jego pytające spojrzenie, dodałam – Przed siódmą
przetransportowałam Rafinhę do sypialni. Miałeś rację z tym, że zaśnie w
łazience.
- Trzeba było go tam zostawić. Widać było
mu wygodnie – obdarzył mnie jednym z najpiękniejszych na świecie uśmiechów.
- Zajmował łazienkę, a ja chciałam się
odświeżyć. Nie miałam wyjścia – wzruszyłam ramionami.
- Mogłaś przecież skorzystać z mojej –
rzucił smutno i wypuścił mnie ze swoich objęć.
- Mhm. I znowu dostałabym poduszką? –
zapytałam zadziornie.
- Nic takiego nie miałoby miejsca, gdybyś
nie powiedziała niczego głupiego – rozchmurzył się.
- Nie powiedziałabym, gdybyś się tak na
mnie nie gapił – zarzuciłam mu.
- A co w tym dziwnego, że przystojny
piłkarz lustruje wzrokiem przepiękną dziewczynę? – zapytał z miną niewiniątka,
a ja w odpowiedzi oblałam się rumieńcem.
- Dobra, idź obudzić chłopaków, a ja zrobię
kawę – walnęłam go delikatnie ścierką w tyłek.
- Ej! – krzyknął, a potem oboje się
zaśmialiśmy.
Po
kilku minutach usłyszałam tupot wielu stóp. Piłkarze dzielnie pokonywali
schody, starając się przy tym nie wywrócić. Udawali, że dobrze się trzymają,
ale ja byłam pewna, że głowy im pękają od ilości wczorajszego alkoholu.
Uśmiechnięci wkroczyli na taras, gdzie już czekało na nich śniadanko mojego
autorstwa. Nie mogłam powstrzymać się, aby nie wybuchnąć śmiechem, kiedy
zobaczyłam ich nieporadne ruchy.
- Enrique nie byłby zadowolony takim
widokiem – wyszczerzyłam się.
- Też cię kochamy – mruknął Alves.
- Przygotowałam wam jedzonko. –
powiedziałam dumnie – Siadajcie, moje słoneczka.
Posiłek
minął w raczej miłej atmosferze. Niektórzy byli bardziej rozmowni niż inni –
mam tu na myśli Daniego, ale jemu, to buzia się po prostu nigdy nie zamykała.
Zupełnie jak mi…
Na
całe szczęście wszystkim piłkarzom udało się dojść do siebie przed kolejnym treningiem.
Wiedzieli, że muszą wziąć się w garść, bo to już nie były przelewki – La Liga
rozpoczęła się na dobre.
***
Na
meczu chłopcy dawali z siebie wszystko. Starali się i w końcu zostało to
wynagrodzone. Odnieśli wysokie zwycięstwo, tym samym umacniając się na pozycji
lidera. Po spotkaniu, jak zwykle czekał na mnie Tello. Wszędzie rozpoznałabym
tę sylwetkę. Stał do mnie tyłem, więc cichutko się zakradłam i wskoczyłam mu na
plecy. Początkowo nie wiedział, co się dzieje, ale po chwili usłyszałam, jak się
śmieje. Wróciłam na ziemię i mocno go przytuliłam.
- Spacer? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Zgoda – i ruszyliśmy przed siebie.
Spacerowaliśmy
pustymi uliczkami Barcelony. Śliczne iluminacje dodawały nastroju. Gadaliśmy o
wszystkim i o niczym – jak zawsze. W końcu dotarliśmy pod mój blok. Cristian
stwierdził, że odprowadzi mnie na górę, bo chce być pewien, że dotrę cała i
zdrowa. Zaprosiłam go do mieszkania, bo wyczuwałam u niego podenerwowanie i
wyraźną chęć rozmowy.
- Dobra, mów, o co chodzi – zachęciłam i
stanęłam naprzeciwko niego. Zbliżył się na niebezpieczną odległość i zaczął
wyrzucać z siebie, co mu leżało na sercu.
- Wiesz, bardzo się cieszę, że tu
przyjechałaś, że po prostu jesteś… - ujął moją twarz w dłonie i szepnął –
Jesteś dla mnie kimś niezwykle ważnym. Cholera… Ja się w tobie zakochałem –
pochylił się nade mną i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
Byłam sparaliżowana, nie wiedziałam, co
zrobić. W końcu Katalończyk się odsunął i powiedział:
- Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni, ale musiałem
ci to w końcu powiedzieć. To siedzi we mnie od naszego pierwszego spotkania.
Opuścił
moje mieszkanie, a stałam jak ten słup soli. Otrząsnęłam się i uświadomiłam
sobie, co się przed chwilą stało. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam za nim. Miałam
nadzieję, że jeszcze zdążę. Wybiegłam na ulicę i zobaczyłam jego oddalającą się
sylwetkę. Nie miałam siły dalej za nim biec.
- Cris! – krzyknęłam, a on odwrócił się w
moją stronę i do mnie podszedł.
- Coś się stało? – zapytał przerażony.
- Tak. Jestem kompletną idiotką! Kocham
cię, Cris – rzuciłam się na niego i zaczęłam namiętnie całować.
- Naprawdę? – wyszeptał między pocałunkami,
a ja tylko pokiwałam twierdząco głową – Kocham cię! – wykrzyczał, a ludzie
wokół zaczęli się nam przyglądać.
- Ciszej, bo jeszcze paparazzi się zlecą. –
zganiłam go – Cris? – zapytałam, kiedy ponownie znaleźliśmy się w moim domku.
- Tak? – odpowiedział uwodzicielskim tonem,
przytulając mnie od tyłu.
- Dlaczego akurat teraz? – a widząc jego
niezrozumienie, malujące się na twarzy, wyjaśniłam – Dlaczego akurat teraz
postanowiłeś mi to wyznać?
- Wcześniej bałem się, że uciekniesz,
zerwiesz kontakt. – popatrzył mi prosto w oczy – Ale teraz, kiedy wiedziałem,
że będziesz tu przynajmniej do końca roku akademickiego i nie możesz uciec, odważyłem
się.
- Kocham cię – powiedziałam i wpiłam się
mocno w jego usta.
Resztę
wieczoru, a raczej prawie nocy, spędziliśmy oglądając jakiś głupi film.
Siedzieliśmy przytuleni na mojej kanapie i co chwilę się śmialiśmy. Było bardzo
miło. Koło pierwszej nad ranem mój chłopak – Boże, jak to dziwnie zabrzmiało –
poszedł do siebie. Umówiliśmy się na kolację wieczorem.
***
Założyłam
czarną drapowaną sukienkę z krótkim rękawkiem od Chloe i najzwyklejsze
balerinki.
Włosy
upięłam w koka, poperfumowałam się i wyruszyłam na miejsce spotkania.
-
Dzień dobry, Kochanie – przywitał mnie najcudowniejszy głos świata, a ja
bezwiednie się uśmiechnęłam.
-
Cześć, Ukochany. – pocałowałam go – To jakie mamy plany?
-
Szybki obiad, a potem chciałbym pokazać ci takie jedno fajne miejsce –
uśmiechnął się tajemniczo.
Posłałam mu szeroki uśmiech, a on
chwycił mnie za dłoń i wyruszyliśmy przed siebie. Okazało się, że udaliśmy się
do tej samej knajpki, w której byliśmy na naszym drugim spotkaniu. Lokal został
odnowiony, ale widok pozostał niezmiennie przecudowny. Cris musiał pamiętać, że
bardzo mi się tutaj podobało.
-
Pamiętasz to miejsce? – zapytał, gdy już złożyliśmy zamówienie.
-
Pewnie, że tak. Troszkę się tu pozmieniało – zauważyłam.
-
Tak. Przejął to syn starego właściciela, ale jedzenie dalej jest tu świetne.
Po chwili zajadaliśmy się już
przepysznym daniem. Gawędziliśmy przy tym o naszych codziennych sprawach. Rozmawiając
pojechaliśmy w pewne miejsce. Wysiadłam z auta piłkarza i poszłam za nim. Ale
to co zobaczyłam…
-
Wow… - szepnęłam.
-
Podoba ci się? – objął mnie w pasie.
-
Tu jest pięknie. – przyznałam – Skąd znasz to miejsce? – zaczęłam się
rozglądać. Mnóstwo drzew, wrzosów, kwiatów… W otoczeniu skał, nieopodal
delikatnie szumiał strumyk krystalicznej wody. A na dodatek panorama na stolicę
Katalonii.
-
Przyjechałem tu kiedyś, jak chciałem sobie wszystko przemyśleć. Wiedziałem, że
przypadnie ci do gustu. – uśmiechnął się – Taka romantyczna sceneria.
-
Nie wiedziałam, że jesteś romantykiem – zaśmiałam się i złączyłam nasze usta.
-
Nie wiesz o mnie jeszcze wielu rzeczy, Kochanie.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
***
Tadaaaaaam!!!!
No i macie ich w końcu razem! :D
Happy?
Bo oni tak - na razie :p
Ale spokojnie, chwile szczęścia nie skończą się tak znowu szybko. ;)
W przyszłym rozdziale... będzie fajnie, hehe ^_^
Jak zawsze - od Was zależy,
kiedy pojawi się kontynuacja.
Piszcie, co sądzicie, robaczki ;*
Do napisania <3
Oooo no w końcu :)
OdpowiedzUsuńJaki cudny :D
Dziękuję :-D
UsuńBoski! <3
OdpowiedzUsuńWreszcie, nareszcie razem! :3
Teraz to już tylko na komplikacje czekać hahaha xd
Do następnego! ;*/Zuza
Hehe, no racje. ;) Ale myślę, że trochę szczęścia im się należy :D
UsuńUwielbiam! Mordka mi się cieszy co najmniej od połowy rozdziału. Cudownie, że są razem i oby było spokojnie przez dłuższy czas. <3 aj, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Buzia. <3
OdpowiedzUsuńJak na razie będzie spokojnie. Co nie znaczy, że nie pojawią się kiedyś komplikacje. ;*
UsuńHmmm.... Nie zrozum mnie źle ale mam wrażenie, że po momencie kiedy ona za nim wybiegła, wszystko dzieje się trochę zbyt szybko. To jest tylko moje zdanie, ale bez względu na to uwielbiam Twoje opo ;* ♥♥♥ Z niecierpliwością czekam na next *-*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że czekasz ;*
UsuńWow !! Takie romantyczne ;* masz wielki talent do pisania ;* wszystko cudownie, ale ja i tak czekam na epizod, albo 2, albo 3 , albo ile chcesz oby był Ney . ;D. pozdrawiam, życzę weny i czekam na next ;* ;*
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję ;* I również pozdrawiam :D
UsuńHehe też czekam na Neymara, po za tym opowiadanie cudowne. czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńW końcu! W końcu doczekałam się tego momentu! ^^ Nawet nie zdajesz sobie sprawy jaka jestem z tego powodu happy! ^.^ Ale teź martwię się, co zaplanowałaś, żeby trochę namieszać w ich związku :/ Rozdział przefantastyczny i cudowny ( tak jak zawsze :D ) <3 czekam na kontynuację ^^/neyforever18
OdpowiedzUsuńSpokojnie, na razie dam um się sobą nacieszyć ;*
UsuńSuper! Dawno nie komentowałam no ale jakoś tak wyszło :/
OdpowiedzUsuńChce już kolejny rozdział :)
zapraszam do siebie <3
Cieszę się, że czekasz :-D Już lecę ;-)
Usuńhuhu ♥ happy i to bardzo :D
OdpowiedzUsuńopłacało się tyle czekać
No to się cieszę :D
Usuń