poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 27

            Kolejne tygodnie mijały mi tak samo. Rozpoznanie terenu, zmienianie czegoś w mieszkaniu, zakupy, spędzanie czasu z Tello, treningi chłopaków, fitness – tak, nie odpuściłam sobie tej świetnej formy wysiłku. W końcu nadszedł 1 października – pierwszy dzień na uczelni.
- No chodź już, bo się spóźnimy! – marudził piłkarz, kiedy miałam zamiar opuścić sypialnię.
- Idę przecież – złapałam torebkę i ruszyliśmy do wyjścia.
- O której kończysz? – zapytał, parkując przed uniwersytetem.
- O drugiej.
- To przyjadę po ciebie po treningu. Trzymaj się – cmoknął mnie w policzek i odjechał w kierunku Ciutat Esportiva.
            Podobno pierwszy wykład jest najgorszy. Trudno się przyzwyczaić do nowej uczelni, innego języka wykładowego, nowych profesorów, studentów. Muszę jednak przyznać, że wcale nie było tak źle. Katalończycy to z reguły bardzo otwarci, przyjaźni i serdeczni ludzie. Od razu poczułam się jak w domu.
            Po zajęciach wyszłam przed budynek. Chciałam usiąść sobie na ławeczce na dziedzińcu i spędzić trochę czasu na słońcu, ale ku mojemu zdziwieniu zauważyłam opartego o Rovera bruneta. Zdziwiłam się, że przyjechał tak szybko. Musiał się urwać z treningu. Miał na sobie zwykłe jeansy i obcisłą, szarą koszulkę, która idealnie podkreślała jego perfekcyjnie wyrzeźbione ciało. Kiedy mnie ujrzał, uśmiechnął się nieznacznie i poprawił swoje okulary przeciwsłoneczne. Matko! Jaki z niego mega przystojniak!
- Cześć, piękna. – rozłożył ramiona, w które natychmiast się zanurzyłam – Jak tam pierwszy dzień?
- Hej, przystojniaczku. Całkiem nieźle. – dałam mu buziaka i chciałam wsiąść do auta, ale on przytrzymał mnie za nadgarstek i ponownie do siebie przyciągnął – Co jest? Nie jedziemy?
- Jedziemy, ale na zakupy do centrum.
- Po co?
- Wspólnie z chłopakami uznaliśmy, że należy oblać początek roku akademickiego naszej przyjaciółki. I w związku z tym robimy dzisiaj u mnie grilla. A ty pomożesz mi w przygotowaniach. Wiesz, że nie jestem w tym najlepszy.
- Ok, ale zajedziemy potem do mnie, żebym mogła się przebrać – rzuciłam i zajęłam miejsce pasażera.
- I weźmiesz sobie od razu coś na zmianę. – dodał, a widząc mój pytający wzrok – U nas takie spotkania kończą się bardzo późno, a nie chcę, żebyś wracała sama po nocy. Zostaniesz u mnie, kilku chłopaków pewnie też nie będzie w stanie wracać do domu – uśmiechnął się tak słodko, że nie mogłam mu odmówić.
            Najpierw pojechaliśmy do mojego mieszkania, jako, że było nam po drodze. Założyłam szare spodnie dresowe Nike i krótką szarą koszulkę z napisem „LUCKY 94”.

Zabrałam jeszcze moje ukochane lustrzanki od Victorii Beckham i udaliśmy się na zakupy. Kupiliśmy kiełbaski, mięso, trochę warzyw, bo miałam zrobić szaszłyki no i oczywiście alkohol. Zdawałam sobie sprawę z tego, że będę musiała mieć oko na piłkarzy, bo na pojutrze mieli zaplanowany ważny mecz.

***

            Naszykowałam wszystko, a Cristian rozpalił grilla. W lodówce chłodziło się piwo, kiedy przyszli pierwsi goście. Już od progu słyszałam rozbawionego Alvesa.
- Meli, przyjaciółko! – rzucił się na mnie.
- Dani, myszko! Czy ty chcesz mnie udusić? – zaśmiałam się, a Brazylijczyk w te pędy wypuścił mnie z niedźwiedziego uścisku.
            O 18:00 byli już wszyscy, czyli: ja, Cris, Dani, Ney, Munir, Lio, Ini, Xavi, Pedro, Piqué, Bravo, Mascherano, Anto, Shaki, Rafa, Rafinha, Montoya, Bartra i Alba. Dzięki nim poczułam się jak w rodzinie. W Barcelonie nie brakowało mi kompletnie niczego.
- Kochani, - zaczęłam, unosząc do góry butelkę piwa – chciałam wam serdecznie podziękować za to, że jesteście dla mnie tacy dobrzy i że przyjęliście mnie do swojej paczki. Jesteście nieocenieni. Wasze zdrowie!
- To my ci dziękujemy, że jesteś i masz oko na naszych chłopaków – uściskała mnie Shakira.
- I wnosisz tyle radości do naszego życia – dodał Iniesta.
- Dobra, bo się jeszcze popłaczę – rzuciłam lekko wzruszona.

***

            Po dziesiątej wieczorem Shaki z Gerem, Anto z Lio, Ney z Rafaellą oraz Iniesta pożegnali się i wrócili do siebie. Reszta dalej popijała piwo, gadała i takie tam. Siedziałam na kolanach Crisa, kiedy zrobiło mi się zimno. Ten natychmiast pobiegł po swoją bluzę, którą następnie zarzucił mi na ramiona.
- Już lepiej? – zapytał, pocierając moje plecy.
- Tak, dziękuję. – odrzekłam i ucałowałam jego policzek – Wiesz, chyba trzeba już zgarnąć twoich kumpli, bo jeszcze zasną ci w ogródku – zaśmiałam się.
- A tego byśmy nie chcieli. – wypuścił mnie z objęć i zwrócił się do piłkarzy – Dobra, chłopaki. Podnosimy się i idziemy spać – zarządził.
- Przecież jest jeszcze wcześnie… - zaczął jęczeć Alves.
- Nie marudź! Marsz do łóżek, ale już!
- Ale ja nie chcę! – miał minę naburmuszonego dziecka.
- Dani, Kochany, teraz się podniesiesz, a ja cię osobiście odprowadzę do pokoju. Pasuje? – próbowałam udobruchać Brazylijczyka.
- A zaprowadzisz mnie do łóżka? – spytał już nieco uśmiechnięty – I opatulisz kołderką?
- Skoro tak ci na tym zależy… - puściłam mu oczko – No, chodź już.
            Uporałam się z wprowadzeniem Daniela na piętro i umieszczeniem go w łóżku, bo sam nie był do tego zdolny. Potem poszłam pomóc gospodarzowi z pozostałymi graczami. Nie było to łatwe zadanie, bo chłopcy do chudzielców raczej nie należeli, ale daliśmy radę wspólnymi siłami.
- To ja idę wziąć prysznic – powiedziałam i już chciałam udać się do łazienki, ale w ostatniej chwili Tello zniszczył moje marzenia.
- Chyba będziesz musiała skorzystać z mojej, bo Rafinha okupuje drugą. I wydaje mi się, że dzisiaj już z niej nie wyjdzie. Możliwe, że tam zaśnie – zaśmiał się.
- O nie. W takim razie ja więcej na te wasze domówki, a raczej ogrodówki nie przychodzę. – zdenerwowałam się – A nie będzie ci przeszkadzało, jeśli umyję się u ciebie? – spytałam niepewnie.
- Nie no skąd. Śmiało. Czuj się jak u siebie – zachęcił.
            Posłuchałam go, wzięłam piżamkę z przygotowanego dla mnie pokoju i udałam się do łazienki, która była bezpośrednio połączona z sypialnią Crisa. Musiałam więc przez nią przejść. Na szczęście Katalończyk chyba zszedł do kuchni, bo wydawało mi się, że słyszałam odgłos otwieranej lodówki. Weszłam pod prysznic. Woda przywróciła mnie do normalności. Tego mi trzeba było po wieczorze w towarzystwie zabawowych facetów. Pełen chillout… Wytarłam się jednych z mięciutkich ręczników, pokremowałam moim ulubionym balsamem z wyciągiem z kolumbijskiej kawy, rozczesałam włosy i ubrałam się.
Przejrzałam się dokładnie w lustrze. Niesforne fale opadały mi na ramiona. Moja „nocna kreacja” bardzo przypominała dres. Szare długie spodnie ze ściągaczami w nogawkach, opinające delikatnie moje niezbyt szerokie biodra. Do tego bluza z rękawkiem długości ¾ z zabawnym nadrukiem. Nieco przykrótka odsłaniała delikatnie mój idealnie płaski brzuch. Zabrałam kosmetyk i pewna siebie opuściłam pomieszczenie. Zgasiłam światło i wtem poczułam, że ktoś mi się przygląda. Odwróciłam się w stronę wielkiego łóżka. Cristian sobie na nim leżał i mierzył mnie z góry do dołu.
- Coś nie tak? – zapytałam i sprawdziłam, czy nie jestem jakaś brudna, czy coś.
- Nie, wszystko w porządku. Do twarzy ci w tej piżamce – uśmiechnął się zadziornie.
- Ja nie lubię spać bez koszulki, jak niektórzy – wskazałam na niego palcem.
- Coś ci się we mnie nie podoba? Chyba nie jestem za gruby? – udawał, że jest mu przykro.
- Och, słoneczko, jesteś naprawdę w świetnej formie. – uśmiechnęłam się do niego promiennie, a stojąc już w drzwiach, dodałam – Ale jak dalej będziecie tak balować, to łóżko przestanie cię utrzymywać – zaśmiałam się z przyjaciela i w ostatniej chwili zdążyłam umknąć przed nadciągającą poduszką.




CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

***

Przybywam z kolejnym rozdziałem.
Po ostatnich komentarzach widzę, że nie możecie się już
wręcz doczekać, kiedy do czegoś między Mel a Crisem dojdzie. :D
Tak więc postanowiłam, że...
Nie będę Was długo trzymać w niepewności, ale...
No właśnie. Ja zawsze mam jakieś "ale".
Jedna rzecz wydarzy się już w nexcie,
ale to nie to, o czym pewnie część z Was pomyślała. :p
"To" odrobinkę, takie tyci tyci później. ;)
A... I mam małą niespodziankę przygotowaną.
Ale pojawi się ona z okazji 30 rozdziału. :)
Wprowadzę kilku nowych bohaterów.
Chciałabym też zaznaczyć, że kilka kolejnych rozdziałów
będzie w opowiadaniu dzieliła pewna ilość czasu.
Mam jednak nadzieję, że się połapiecie i w niczym to nie przeszkodzi. :D
No ok, to ja zostawiam Was z tym wpisem.
Zastanawiajcie się, kto jeszcze pojawi się w tej historii.
Swoje typy możecie podawać w komach. ^_^
Szybkość nexta oczywiście zależy od Was.
Buziaki ;*

20 komentarzy:

  1. Rozdział świetny. Niech pojawi się Neymar i coś namiesza ;) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :D Oj, namieszać to namieszam, spokojnie. ;) A co do Neymara...hmm... Próbujcie dalej :) Również pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Och zawsze to ,,Ale“ kochana rozdział cudeńko i nie mogę się doczekać wreszcie tego ,,COŚ“ i następnego rozdziału;****<33

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny jak zawsze ;D więc w takim razie nie pozostaje mi nic innego jak czekać na to co wydarzy się dalej. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlaczego każesz nam tak długo czekać ;)
    Rozdział cudny zresztą jak cały blog :)
    Masz talent i nie trać weny :)
    Czekamy na rozwój sytuacji :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Aa już myślałam.... koniec rozdziału i namiętnego pocałunka nie było no chodź by nawet 'dreszczyku' czy 'przyjemnego ciepła w brzuchu' kompletnie nic :)
    Czekam na realizacje twojego planu
    Weny i czasu na pisanie dla ciebie :" a myślę, że pojawi się ktoś o kogo piłkarzyna będzie zazdrosny albo może dzieciątko jego się pojawi.... :)'''xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo... Jesteś bardzo blisko ;) A plan w trakcie realizacji, hehe :D

      Usuń
  6. Długo mnie nie było :/ ale już wszystko nadrobiłam <3
    Huhu kochana :D nawet nie wiesz jak się cieszę że ona jest blisko Tello <3 w końcu hahha tyle czekać :P
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blisko, blisko, a może być jeszcze bliżej ;)

      Usuń
  7. Rozdział = Cudo, cudo i jeszcze raz cudo !! ;* Fajnie by było gdyby Neymar się pojawił jako taka postać podrywacza i rozwalił im po części to co łączy ją z Tello. Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny !! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, ciekawa opcja. Muszę przemyśleć. Chociaż jak na razie nie mam w planach jeszcze niczego im psuć. Ale powtarzam - JESZCZE! ;) Zdradzę, że pojawi się kilka zabawnych momentów i legenda piłki nożnej :D Dzięki, z pewnością się przyda :)

      Usuń
  8. Fantastyczny rozdział (zresztą jak zawsze) ;** ah, ty jednak lubisz nas męczyć :D ja już naprawdę nie mogę się doczekać, gdy pomiędzy Mel a Crisem coś się wydarzy! ^^ Czekam niecierpliwie na kontynuację ;**/neyforever18

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chwilka. :) Ale obiecuję, że się wydarzy...coś :p Cieszę się, że czekasz, kochana ;*

      Usuń
  9. Dziewczyny mają rację. Neymar by się przydał. On nawet w życiu realnym jest swojego typu podrywaczem ;) a co do rozdziału ... nie mam słów, aby określić to jaki jest świetny, przecudowny ;* opowiadanie zresztą też ;) pozdrawiam i życzę weny ;* całuski kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, muszę przyznać, że w tym opowiadaniu nie przewidziałam miejsca dla Neya, bo mam zamiar pisać o nim coś innego... Ale kto wie? Zobaczymy ;*

      Usuń
  10. Rozdział cudeńko! <3
    Już myślałam, że po tym prysznicu zostanie w pokoju Crisa haha ;3
    Czekam na kolejny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń