Rano
wstałam, zjadłam śniadanie i siadłam na kanapie z zamiarem obejrzenia jakiegoś
bezsensownego filmu. Do moich drzwi zadzwonił dzwonek. To był Błażej. Wpadł
uśmiechnięty do środka i rozsiadł się w salonie. Postanowił zrobić popcorn i
włączyć jakąś komedię, więc śmialiśmy się jak szaleni, kiedy nagle odezwał się
mój telefon.
- Tak? – rzuciłam do słuchawki.
- Meli? Hej. – odezwał się po drugiej
stronie ciepły głos pewnego Katalończyka – Tak się zastanawiałem, czy masz coś
może do roboty teraz?
- Nie, a czemu pytasz? Chcesz pogadać?
- Nie do końca. Wiesz, że jestem
kontuzjowany i sezon się już dla mnie zakończył? – spytał niepewnie.
- No tak.
- Więc korzystając z okazji, postanowiłem
zrobić ci niespodziankę i cię odwiedzić, ale zupełnie zapomniałem, że nie wiem,
gdzie mieszkasz. Nic oprócz tego, że we Wrocławiu… No więc teraz stoję na
terminalu w tym cholernym mieście i nie wiem, gdzie mam się podziać. – zaśmiał
się z własnej głupoty – Nie przyjechałabyś po mnie czy coś?
- Żartujesz? – tylko tyle byłam w stanie z
siebie wykrztusić.
- Nie. Mówię całkiem serio.
- Będę za jakieś – spojrzałam na zegarek –
20 minut. Czekaj na mnie przy wejściu. – poleciłam, po czym się rozłączyłam i
spojrzałam na zaciekawionego towarzysza – Pamiętasz tego kumpla z Barcelony, o
którym ci mówiłam? – pokiwał twierdząco głową - No to właśnie jest na lotnisku
we Wrocławiu. Jadę po niego.
Przemieszczałam
się dosyć szybko. Myślałam, że to jakiś cholerny dowcip, ale kiedy zobaczyłam
postawnego, wysokiego bruneta w okularach przeciwsłonecznych, stojącego z torbą
podróżną na ramieniu, opartego o ścianę budynku… To naprawdę był on! Stał do
mnie bokiem, więc nie mógł zauważyć, że się zbliżałam. Podbiegłam i wskoczyłam
na niego znienacka. Na początku chyba się przestraszył, ale potem oboje
zaczęliśmy się śmiać.
- Zwariowałeś? Czemu mi nic nie
powiedziałeś? – zarzuciłam mu stojąc już ponownie na chodniku.
- To miała być niespodzianka. Ale cóż. Masz
przyjaciela idiotę, któremu umykają niektóre szczegóły, jak na przykład ten, że
nie zna adresu swojej wyprawy – objął mnie ramieniem i podążyliśmy do mojego
mieszkania cały czas rozmawiając. Mieliśmy dużo do nadrobienia. Przecież nie
widzieliśmy się prawie rok.
***
Kiedy
już weszliśmy do mojego mieszkanka, przedstawiłam sobie mężczyzn. Chyba nie
przypadli sobie zbytnio do gustu, ale co poradzić? Nie musieli się
zaprzyjaźnić. Nigdy na to nawet nie liczyłam. Trochę posiedzieliśmy we trójkę,
pogadaliśmy, a koło 14:00 Błażej poszedł do siebie. Na pożegnanie pocałował
mnie namiętnie, jakby chciał pokazać Crisowi, że należałam do niego, a nie do
piłkarza. Zamknęłam za nim drzwi i nagle coś do mnie dotarło.
- Cristian? A gdzie ty się zatrzymasz?
- Miałem nadzieję, że polecisz mi jakiś
hotel niedaleko. Nie chciałem bukować żadnego pokoju, bo nie byłem pewny, gdzie
dokładnie mieszkasz… - podrapał się z zakłopotaniem po głowie.
- Nie możesz zatrzymać się w żadnym hotelu.
Wzbudziłbyś tym niemałą sensację.
- A masz jakiś lepszy pomysł? – zaśmiał
się.
- Mam – odpowiedziałam pewna siebie.
- No to w takim razie zamieniam się w
słuch.
- Mam pokój gościnny. Więc jeśli nie będzie
ci przeszkadzało moje towarzystwo…
- Przecież po to tu przyjechałem, no nie? –
uśmiechnął się, ale po chwili jego twarz przybrała marsowy wygląd – A ten twój
cały Błażej?
- Co Błażej? Nie mieszkamy przecież razem.
- No tak, wiem. Ale mi chodzi o to, czy nie
będzie miał nic przeciwko, żebym się u ciebie zatrzymał.
- Na pewno nie. A poza tym on nie ma tu nic
do gadania. Jesteś moim przyjacielem, przyjechałeś w odwiedziny, więc u mnie
zostajesz.
Z
wielkim uśmiechem usiadłam koło Katalończyka na kanapie i delikatnie
zmierzwiłam mu włosy. W odpowiedzi za zniszczenie jego precyzyjnie ułożonej
fryzury, zaczął mnie gilgotać. Zagadaliśmy się i nim spostrzegliśmy, było już
po dwudziestej. Zjedliśmy więc kolację. Dałam piłkarzowi świeży ręcznik i
pokazałam łazienkę, a sama w tym czasie posprzątałam po posiłku i przygotowałam
pościel dla gościa. Potem on poszedł się rozpakować, a ja wzięłam kąpiel.
Wysuszyłam szybko włosy, nabalsamowałam się i ubrałam szare, cieniowane spodnie
dresowe z Adidasa i króciutką koszulkę bez rękawków z napisem „ABRACADABRA!
NOPE. YOU’RE STILL A BITH.”.
Delikatnie zapukałam do drzwi pokoju gościnnego
i je uchyliłam. Chłopak leżał na łóżku i przeglądał coś na telefonie.
- Mogę? – zapytałam nieśmiało się
uśmiechając.
- Pewnie. – przesunął się odrobinę robiąc
mi koło siebie miejsce – Chodź. Mamy sporo do nadrobienia.
- No właśnie. – wskoczyłam na łóżko i
położyłam się obok niego. Po chwili mnie objął i zaczęliśmy paplać bez końca co
chwilę się śmiejąc – Tello? – uniosłam głowę znad jego torsu i popatrzyłam
prosto w oczy, żeby wiedzieć, czy nie kłamie.
- Co jest? – pokazał rządek śnieżnobiałych
ząbków.
- Wiesz, że się bardzo cieszę z twojego
przyjazdu? – pokiwał głową – Ale zdaję sobie też sprawę z tego, że tęsknota nie
była jedynym powodem… - mina mu nieco zrzedła, czyli trafiłam w sedno – Powiesz
mi, co się dzieje?
- Yh… Nie wiem od czego zacząć… - bawił się
palcami.
- Od początku?
- Ale obiecaj, że mnie nie zabijesz. I
chodź tu. – potulnie się w niego wtuliłam i czekałam na wyjaśnienia – Wiesz, że
do 2016 roku mam podpisany kontrakt z FC Barceloną. – bardziej stwierdził niż
zapytał – Wiesz też, że do drużyny dołączył Neymar. Alexis i Fabs odchodzą, a
Puyol kończy karierę. Trwają negocjacje z Suarezem, Douglasem. Do pierwszej
drużyny mają wprowadzić Rafinhę i Munira. Jednym słowem narobiło się u nas
mnóstwo napastników. Jeśli Urugwajczyk podpisze kontrakt, to pierwszą linią
ataku będzie on razem z Lio i Neyem. Reszta napastników będzie pewnie siedzieć
na ławce i czekać łaskawie na zmianę. Nie mówiąc już o walce o dostanie się do
składu meczowego… Pedro jest w świetnej dyspozycji…
- Dasz sobie radę, wierzę w ciebie –
pocałowałam go delikatnie w policzek, a moje ciało przeszedł dreszcz.
- Chodzi o to, że większość sezonu
spędziłbym na ławce, a tego nie chcę. Jestem w takim wieku, że muszę dużo grać,
żeby się rozwijać.
- Czyli…? – spojrzałam na niego tępo, a on
się tylko uśmiechnął i odgarnął z mojej twarzy kosmyk kręconych włosów.
- Właśnie wracam z Porto.
- Poczekaj, poczekaj. Dlaczego nic mi nie
mówiłeś, że jedziesz do Portugalii?
- Bo nie wiedziałem, czy coś z tego
wyjdzie.
- A wyszło? – uniosłam wysoko brew.
- Tak. Doszedłem z władzami klubu do
porozumienia.
- Sprzedali cię?! – krzyknęłam przerażona.
- Nie, spokojnie. Nie odchodzę z drużyny.
Tak jakby…
- Cris, do cholery, co to ma wszystko
znaczyć?! Mógłbyś mnie nie denerwować? Przecież wiesz, że… - zaczęłam, lecz
szybko wszedł mi w zdanie.
- Wiem. Przepraszam. – pogładził mnie po
nagim ramieniu – Chodzi o to, że zgodziliśmy się na dwuletnie wypożyczenie.
Będę grał teraz w barwach FC Porto. Ale po sezonie 14/15 mogę wrócić do
Barcelony. Jeśli będzie potrzeba…
Nie
wiedziałam, co zrobić, co powiedzieć, więc tylko się do niego mocno
przytuliłam. Leżeliśmy tak w kompletnej ciszy.
- Chciałbym, żebyś przyjechała do mnie w
sierpniu.
- Do ciebie, czyli dokąd? – fuknęłam.
- Do Portugalii.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
***
Jak obiecałam, tak dodaję rozdział. :)
No i macie Tello :D
Jest też "prawie transfer".
Wiem, że rozdział nie jest długi, ale uprzedzam, że niestety kilka następnych będzie podobnej długości. Chcę jednak jakoś popchnąć akcję do przodu.
Także możecie się spodziewać szybkiego wyjazdu naszej bohaterki.
I równie szybkiego powrotu...
Jej życie prywatne... Cóż, niedługo ulegnie pewnym znacznym zmianom.
Wybory przed którymi stanie... Sama jej nie zazdroszczę. :p
A, i jeszcze jedno. Od teraz będzie więcej Cristiana. Duuuużo więcej. <3
Cieszycie się? ;*
Kiedy next? Hmm, odrobinę trudna sprawa, bo mam w przyszłym tygodniu zatrzęsienie sprawdzianów, a najgorsze jest to, że 3 są z moich przedmiotów kierunkowych.
Tak więc z przykrością stwierdzam, że jeżeli do końca weekendu nie pojawi się żaden wpis, to kolejną część tego opowiadania będziecie mogły przeczytać dopiero w środę po południu. Przez okres świąteczny postaram się jakoś nadgonić, ale nie mogę nic obiecać, bo po powrocie będę miała kolejny sprawdzian z biologii... :(
Także ten, jeśli chcecie wiedzieć coś więcej, to piszcie w komach albo w wiadomościach (macie tam formularz kontaktowy po prawej :D ).
Papatki ;*
Alsjfrnclalah! Ta radość Tello jest Tello i to jeszcze gdzie? Kochana dziękuję za poprawę humoru ;*
OdpowiedzUsuńUgh.. Sprawdziany, dasz radę! ;*
Czekam z utęsknieniem na kolejną część. ;*
Obiecałam Tello i jest Tello ;-) Jakoś to będzie ;*
UsuńPewnie ❤ wierzę w Ciebie. ❤
UsuńBędę czekać
OdpowiedzUsuńPrzystojniaczek się pojawił :) czekam na kolejne rozdziały :>
Pojawił się, pojawił. ;-) Cieszę się, że czekasz :-D
UsuńTaki ładny :)
OdpowiedzUsuńJej, dziękuję ;*
UsuńTello Tello wreszcie TELLO!! Jaka rafość we mnie wstąpiła ;D kochana odrazu poprawiłaś mi humor dzisiejszy tym wspaniałym rozdziałem ;****
OdpowiedzUsuńCzekam ze zniecierpliwieniem na kontynuację<333
Nie wiedziałam, że aż tak się ucieszysz, ale wnioskuję, że to chyba dobrze :-D
UsuńDobrze wnioskujesz;D
UsuńAwwwww *u* Tello <3333
OdpowiedzUsuńi będzie go więcej <333 hahaha umiesz poprawić humor :***
aleee żeby tylko do Portugalii nie pojechała z tym Błażejem ;//
Spokojnie, Błażej nie będzie chciał tam pojechać. Ale Lara to zupełnie co innego ;-) Cieszę się, że się podoba ;*
UsuńTak w skrócie to;
OdpowiedzUsuńBOSKI, UWIELBIAM, WRESZCIE CRIS I CZEKAM NA KOLEJNY<3 /Zuza
Haha, cieszę się, kochana ;*
Usuń