Tylko
na tyle było mnie stać. Wyrwałam się z jego silnych ramion i czym prędzej
opuściłam ten dom. Nie patrząc na wiele, zarzuciłam na siebie kurtkę i
pobiegłam w stronę tak dobrze znanej mi posiadłości. Zadzwoniłam do drzwi. Po
chwili otworzył mi gospodarz. Jego mina wyrażała tylko jedno – zdziwienie.
- Melisa? Co ty tu robisz? Mogłaś
zadzwonić, przyjechałbym przecież. – wydawał się być zatroskany – A tak w ogóle
odbiło ci? Sama po nocy łazisz po mieście?!
- Daj spokój. Jestem już dużą dziewczynką.
– uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco – Mogę u ciebie przekimać? –
zapytałam zawstydzona.
- Pewnie. Chodź. Wiesz, że u mnie zawsze
znajdzie się dla ciebie miejsce. Ale… Coś się stało?
- Nie, wszystko w porządku. Po prostu
jestem zmęczona.
- Trzymaj ręcznik. Pokoju chyba nie muszę
ci pokazywać? – zaśmiał się.
- Nie. Dziękuję. Za wszystko – cmoknęłam go
w policzek i poszłam się umyć.
Wiedziałam,
że byłam tu bezpieczna, że zawsze mogłam liczyć na Grześka. To brat mojego
taty, ale młodszy od niego o 17 lat. Zawsze się o mnie troszczył, dbał.
Wiedziałam, że mogę mu ufać w stu procentach. Był bardziej jak kuzyn albo
przyjaciel. Nie jak wujek. Zresztą nigdy go tak nie nazywałam. Twierdził, że to
go zdecydowanie postarza.
Odświeżona
położyłam się w moim stałym na tutejsze pobyty łóżku. Nie raz przybiegałam tu,
żeby wypłakać się, wyrzucić z siebie wszystko. Te poduszki widziały tyle łez,
że Grześ zwykł nazywać to pomieszczenie „pokojem płaczu”. Mogłam się tu zaszyć,
odstresować. Wszystko sobie przemyśleć, poukładać w głowie. I tak też było tym
razem.
Nie
miałam pojęcia, co zrobić. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że ta impreza
mogłaby się tak zakończyć. Domyślałam się, że mogę tam spotkać Błażeja, ale nie
wiedziałam, że on… On tak po prostu mnie pocałował. A ja uległam. A potem
najzwyczajniej w świecie wyznał, że dalej mnie kocha i chce o nas walczyć! I co
ja miałam do jasnej ciasnej zrobić? No ja się pytam – co?! Kiedyś było nam
bardzo dobrze. Rozumieliśmy się bez słów. Budowaliśmy naszą relację etapowo.
Najpierw zwykła znajomość, potem zacieśnianie więzów, aż ostatecznie
spiknęliśmy się na jednej z wycieczek klasowych. Nie widzieliśmy poza sobą
świata. Ale przyszła klasa maturalna. Nauczyciele cisnęli. Czuliśmy presję, że
musieliśmy świetnie zdać maturę – tego od nas oczekiwano. Więc siedzieliśmy
całymi dniami z nosami w książkach, materiałach dodatkowych. Nie mieliśmy czasu
nawet na drobne przyjemności, a co dopiero na wyjścia, randki. Widywaliśmy się
jedynie w szkole. I tak trwaliśmy. Po maturze zdaliśmy sobie sprawę z tego, że
coś jest nie tak. Odzwyczailiśmy się od siebie. Rozstanie było jedynym
rozsądnym wyjściem z sytuacji. I tak się stało. Na 5 dni przed moim wyjazdem do
Barcelony zerwaliśmy. A w moim sercu pozostała pustka. Jak się okazało, nie
tylko w moim.
On
chciał zacząć od nowa. Dać szansę naszej miłości. Zawalczyć o związek. A ja?
Sama już nie wiedziałam. Kiedy go dzisiaj zobaczyłam, serce zaczęło mi bić
szybciej. W gruncie rzeczy co miałam do stracenia? Najwyżej kolejne już w tym
roku rozstanie. Mimo wszystko poczułam w głębi duszy, że warto zaryzykować. I z
tą myślą odpłynęłam do krainy snów…
***
Rankiem
obudził mnie przenikliwy dźwięk nadchodzącego SMS’ a. Nie podnosząc z głowy
poduszki, po omacku zaczęłam szukać telefonu. Płynnym ruchem przeniosłam go z
szafki nocnej na kołdrę, znajdującą się tuż obok mojego policzka. Leniwie
odblokowałam ekran i kliknęłam na migającą kopertę.
„Proszę,
spotkajmy się. Daj nam szansę. Nie chcę cię tracić. Kocham, Błażej”
Musiałam
przeczytać to jakieś 10 razy zanim dotarło do mnie, kto i co tak właściwie
napisał. Trzymałam komórkę w dłoni, włączyłam opcję „odpowiedz” i tępo
patrzyłam na wyświetlacz. Trwało to dobrych kilka minut. W końcu wysiliłam się
na te kilka słów.
„O 12:00
w parku przy fontannie”
Zwlokłam
się z legowiska, wzięłam poranną toaletę, ubrałam w zapasowe ciuchy, które
trzymałam w tym domu na wszelki wypadek i zeszłam cicho po schodach. Okazało
się, że Grzesiek już nie spał, tylko szykował nam śniadanko.
- Siemanko, młoda. Jak się spało? –
uśmiechnął się, jednocześnie nakładając na talerze jajecznicę z papryką,
pomidorami i porem.
- Hej. A dobrze. A ty co tak rano wstałeś?
Nigdy nie byłeś rannym ptaszkiem – uniosłam wysoko brwi i dokładnie mu się
przyjrzałam.
- No niby tak, ale skoro mam gościa, to
należy wstać przed nim i przygotować posiłek – puścił mi oczko.
- Och, jakiś ty kochany. – cmoknęłam go w
policzek – Mam nadzieję, że się nie otruję – zażartowałam.
- Nie wierzysz w moje zdolności kulinarne?
– udał, że się obraża.
- Wiesz, zawsze to jakoś ja gotowałam
tobie, a nie na odwrót. Ale kto wie? Może odkryłeś w sobie talent? Takiego
wewnętrznego Amaro? – zachichotałam i zabraliśmy się za jedzenie.
***
Kwadrans
przed południem zabrałam swoje rzeczy, podziękowałam mojemu gospodarzowi i
udałam się na spotkanie. Na dworze było dosyć ciepło jak na początek marca. Po
śniegu nie było śladu. Ptaszki śpiewały. Czuć było wiosnę. Zmierzałam tak
uliczkami w kierunku fontanny. Niegdyś to było nasze ulubione miejsce spotkań.
Zauważyłam siedzącego na ławce blondyna. Wydawał się być bardzo zamyślony. Do
tego stopnia, że kiedy się z nim przywitałam, podskoczył jak oparzony. Zajęłam
koło niego miejsce i zaczęliśmy rozmowę.
- Posłuchaj, ja cię naprawdę kocham i nie
pozwolę ci tym razem odejść. Wiem, że nie jestem ci obojętny. Znam cię zbyt
dobrze, żebyś mogła mnie oszukać. Daj mi szansę. – położył swoją dłoń na mojej
i splótł nasze palce – Daj szansę nam – podkreślił ostatnie słowo.
- Błażej… - patrzyłam na nasze ręce i
powiedziałam cichutko jedno słowo – Dobrze.
- Czyli…? – zapytał z radością w głosie.
- Tak, głuptasie. Dajmy sobie jeszcze jedną
szansę. Kocham cię – uśmiechnął się szeroko, a ja pocałowałam go jak kiedyś.
***
Nareszcie
weekend majowy. Chwila odpoczynku od studiów. Mogłam się wyciszyć. Razem z Błażejem
postanowiliśmy, że pojedziemy z naszą przyjaciółką Magdą i jej nowym chłopakiem
nas jezioro. Dziewczynie bardzo zależało, żebyśmy poznali jej partnera. Mój
facet od razu podłapał pomysł i uznał, że wypad za miasto na kilka dni
przydałby nam się. Trochę lenistwa, jakiś grill, piwko, łono natury.
Tak
więc 30 kwietnia 2014 roku zaraz po zakończeniu zajęć wsiedliśmy w auto i
pojechaliśmy do wyznaczonego przez Madzię miejsca. Pogoda dopisywała. 25
stopni, piękne słoneczko. Ubrana w jeansowe shorty, czarny top i rozpinaną koszulę w kratę
wysiadłam z auta i rozejrzałam się po okolicy. Poczułam na talii ciepłe dłonie.
- I jak? Podoba ci się? – zapytał wtulając
się w moją szyję.
- Tu jest pięknie – odpowiedziałam, nie
kryjąc zachwytu.
- Cieszę się, że się wam podoba. Nareszcie
jesteście! – krzyknęła do nas średniego wzrostu blondynka i rzuciła mi się w
objęcia – Dziękuję, że się zgodziliście.
- Nie ma sprawy – powiedziałam.
- Przy okazji będziemy mieli trochę
wspólnych zdjęć. – puściła nam oczko – Mel, ja cały czas pamiętam o tej sesji.
- Jakiej sesji? – zapytał zdziwiony Błażi.
- Magda uparła się, że zrobi mi sesję zdjęciową.
Twierdzi, że jestem bardzo fotogeniczna – wyjaśniłam.
- Piękna dziewczyna zawsze wychodzi ładnie
na zdjęciach – pocałował mnie i poszliśmy do domku rozpakować nasze bagaże.
Wieczorem
zrobiliśmy sobie grilla. Sączyliśmy chłodne piwo i rozmawialiśmy. Antek – bo
tak miał na imię wybranek naszej przyjaciółki – wydawał się być spoko gościem.
Oczywiście sama organizatorka tego wypadu przez cały czas nie rozstawała się ze
swoją kochaną lustrzanką. Nie miałam wyjścia i musiałam się w końcu zgodzić na
tę sesję. Ku mojemu zaskoczeniu, fotki naprawdę wyszły świetnie. Musiałam
przyznać, że Madzia była świetnym fotografem.
W
poniedziałek wróciliśmy do Wrocławia. Byliśmy wszyscy w świetnych humorach, ale
mój miał niedługo zostać popsuty…
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
***
No hejka, Słoneczka ;*
Mmm, wczoraj taki piękny dzień ;)
No ale to było wczoraj i trzeba wrócić do żywych. Niestety... :/
Anyway, podrzucam kolejny rozdział.
Błażejka trochę będzie przez kilka kolejnych wpisów.
Nie wiem czy się ucieszycie, czy nie, ale cóż...
Muszę lekko namącić Melisie w głowie. :p
Jak myślicie? Co popsuje jej humor?
I to już w następnym rozdziale?
Piszcie w komentarzach.
A, i jeszcze takie małe info - powinny się teraz pojawiać po dwa rozdziały w tygodniu. ;)
Do następnego <3
Co może popsuć jej humor? Spotkanie z Tello? Nie mam bladego pojęcia.. ;D
OdpowiedzUsuńA niech już będzie ten Błażej, co ma być to będzie.. ;D tylko nie namieszaj Melisie za bardzo w głowie.
Super, że rozdziały będą pojawiać się częściej. ❤ czekam już na kolejny. ;*
Ups, chyba trochę za późno z tym mieszaniem ;* Cieszę się, że czekasz. :)
UsuńBoski rozdział <3
OdpowiedzUsuńSzczerze, to bałam się, że tym chłopakiem Madzi będzie Tello xd Ale uff... Nic takiego nie miało miejsca ;3
Czekam na kolejny! ;* /Zuza
Uff to jak na razie :p Cieszę się, że czekasz ;*
UsuńKochana jak był fragmęt o chłopaku Madzi (moja imienniczka ;P) to już na serio w głowie pojawił mi się Tello ale na szczęście jest inaczej;D no no błażej kochający chłoptaś się zrobił no jestem ciekawa czy coś odwali czy nie ...;D czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne rozdzialiki<33333
OdpowiedzUsuńSerio, Tello? Ja nawet o tym nie pomyślałam. :-D Cóż, Błażej kocha i kochać jej nie przestanie. Cieszę się, że czekasz. ;*
UsuńTak serio ;D dla mnie naprawdę drobiazg poprostu lubię czytać czyjeś opowiadania;***
UsuńA właśnie miałam się pytać czy Telo jeszcze się pojawi...
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :))''''
Oj pojawi się, pojawi. Spokojnie. Najpierw na krótko, ale potem już na dobre się tu zadomowi :-)
UsuńNo to tak... Sporo części przespałam, ale udało mi się nadrobić... Ten cały Błażej mi się nie podoba. Co prawda od wakacji w Barcelonie minęło mnóstwo czasu, wywnioskowałam także ze Mel nie utrzymuje kontaktów z Crisem ale jego wyznanie na plaży nie daje mi spokoju. Nie mógł od tak zapomnieć! Liczę na to, że Mela kopie w tyłek tego całego Błażeja i wyjedzie się 'odstresować' do Katalonii gdzie wpadnie wprost w czułe, silne i stęsknione ramiona Tello ;D
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się następnego! Teraz już będę na stałe.
Amystory
Kochana, Tello strasznie za nią tęskni. Ale wtedy na plaży... Nie mógł jej od tak po prostu poprosić, żeby z nim została, bo w końcu znali się jedynie kilka dni.. Kopnąć to pewnie kopnie Błażeja, ale nie tak znowu szybko. Ona się boi przyznać samej sobie do tego, że mogłaby coś w ogóle czuć do Crisa. A odstresować się to ona pojedzie szybciej niż Ci się to wydaje. A wszystko za sprawą troskliwej Lary. ;) Cieszę się, że jesteś. Buźka ;*
UsuńNoooo czyli Lara zabierze Melkę do Barcelony, tam spotka się z Crisem i uzmysłowi sobie jak bardzo za nim tęskniła. On również uzna, że nie potrafi bez niej żyć i będzie pięknie ! :D Ciekawi mnie tylko baaaaaardzo jak rozwinie się akcja z Błażejem i co tak naprawdę spowoduje troskę Lary i ich podróż do Katalonii :P
UsuńCzekam ! Buziaki ! ;*
Cóż, może namieszam Ci teraz jeszcze bardziej, ale... Przede wszystkim to nie będzie podróż do Katalonii, ale ciiii... :p I trochę to potrwa zanim Melisa zda sobie sprawę ze swoich uczuć. Jak na razie jest święcie przekonana, że to z Błażejem będzie jej najlepiej. I że go kocha. Ale kobieta zmienną jest. ;) Rozdział prawdopodobnie jutro. <3
UsuńKurde no ! Ty mi dzisiaj wszystkie moje wyidealizowane historie niszczysz :< haha
UsuńU kobiet wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie... ale skoro napisałaś, że "Melisa zda sobie sprawę ze swoich uczuć" to już się nie mogę doczekać Mel i Crisa razem ! <3 :D
będę na pewno :)
Owszem, kiedyś tam będą razem. Co nie oznacza wcale, że będzie łatwo. :p Wiem, jestem wredna, ale uczę się od najlepszych <3
UsuńJuż myślałam, że pojawi się Tello ... uff :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak dalej będzie zachowywać się Błażej i ogólnie czekam na rozwój akcji :)
Pozdrawiam i zapraszam
http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/
Błażej będzie się bardzo dobrze zajmował Melką, bo on ją naprawdę kocha. A Tello już wkrótce. Może nie na długo, ale zawsze to coś. ;) Wpadnę z chęcią :D
Usuń