- Chyba się zakochałam! – wykrzyczałam całą
radość Larze.
- Co? W kim?
- No w Karolu. Jesteśmy parą – powiedziałam
dumnie.
- Od kiedy?
- Od tygodnia – przyznałam zgodnie z
prawdą.
- I dopiero teraz mi mówisz?! Kochana, jak
ja się cieszę! Uwielbiam, jak jesteś szczęśliwa!
- Dobra, trzeba zorganizować nam babski
wieczór. Masz czas w sobotę? Wpadłabyś do mnie koło 16:00, bo rano mam fitness.
- Ok. Kupię wino, zabiorę piżamę i wpadam
na całą noc.
- W takim razie jesteśmy umówione.
W
sobotę wstałam skoro świt. Jako że miałyśmy sobie dzisiaj urządzić babski
wieczór, postanowiłam upiec moje słynne ciasteczka owsiane. Namoczyłam też
piersi z kurczaka w maślance, by były bardziej chrupiące, po upieczeniu. Miałam
zamiar zrobić z nich nugetsy, a do tego ziemniaczki z piekarnika i sałatkę z sosem
ziołowo – paprykowym. Alkohol miała załatwić moja kumpela.
Kiedy
już ogarnęłam kuchnię, wypiłam kawę, wzięłam prysznic, spakowałam torbę
„treningową” i udałam się na fitness. Uczęszczałam na te zajęcia w ramach
wychowania fizycznego na uczelni i szczerze mówiąc bardzo mi się spodobały.
Prowadziła je świetna babka i zawsze miałyśmy z całą grupą mnóstwo funu, kiedy
próbowałyśmy wykonać jakiś nowy krok – miałyśmy śmiechu co niemiara.
Pod
klub przyjechał po mnie Karol. Nie był wniebowzięty faktem, że cały dzisiejszy
dzień spędzałam z Larysą, ale powiedział, że kiedyś to sobie odbije. A mówiąc
kiedyś, miał na myśli kolejny weekend – tylko we dwoje.
Po
powrocie do mojego kochanego mieszkanka przygotowałam jedzonko, schłodziłam
picie, naszykowałam przekąski. Szybko przebrałam się w dresowe spodnie i luźną
koszulkę. Kiedy kurczaczki wołały, aby je wyjąć z pieca, do drzwi zadzwoniła ma
psiapsióła.
- Cześć, kochana! – przywitałyśmy się
serdecznie.
- Hej. Chodź, przygotowałam nam żarełko.
- Uuu, a co tak pachnie? – zaciągnęła się
zapachem dochodzącym z kuchni.
- Nugetsy i ziemniaczki. No i do tego jest
jeszcze surówka.
- Jesteś najlepsza!
- Wiem, wiem. Siadaj do stołu, a ja schowam
wino do lodówki.
- Tak jest! – zasalutowała, co było powodem
naszego niekontrolowanego śmiechu.
Cały
wieczór zleciał nam na ploteczkach, wspominaniu liceum, tego jak się
poznałyśmy, naszych cudownych wakacji, obgadywaniu facetów, opowiadaniu
kawałów, tańczeniu, śpiewaniu i oglądaniu durnych komedii. Czyli tak jak
zawsze. Oczywiście nie obeszło się bez szczegółowego wypytywania o Karola, Błażeja
i Crisa… Wypiłyśmy dwie butelki wina, ale to nam nie wystarczyło. W barku
miałam jeszcze szampana, którego dosyć szybko opróżniłyśmy. Zasnęłyśmy pijane
na kanapie, przykryte kocem.
***
Nad
ranem obudziłam się z okropnym bólem głowy. Nie miałam siły się podnieść. Nagle
usłyszałam huk. Okazało się, że Larysa już wstała, a raczej właśnie spadła z
kanapy na dywan. Pomogłam jej wstać, a następnie zaparzyłam nam świeżej kawy.
Miałam nadzieję, że może trochę nas otrzeźwi. Mimo to wcale nam się nie
poprawiało. Dwie godziny później przyjechał do nas Luki, który miał zamiar
odebrać swoją dziewczynę.
- No to się pięknie urządziłyście –
powiedział na dzień dobry.
- Tak, ciebie też miło widzieć – rzuciłam
sarkastycznie.
- Widzieć was w takim stanie to żadna
przyjemność, uwierz mi. – zaśmiał się, a w odpowiedzi dostał od Lary poduszką w
głowę – A jadłyście coś przynajmniej?
- Nie – odparłyśmy zgodnie.
- To wy się ogarnijcie, a ja zrobię wam
jakieś kanapki.
- Ale mi jest niedobrze! – marudziła moja
przyjaciółka – Po jedzeniu zwymiotuję ci w aucie, a potem umrę!
- Spokojnie, Kochanie. Nie dam ci umrzeć
dopóki nie posprzątasz auta.
Po
jakiejś godzince pojechali do domu, a ja najzwyczajniej w świecie poszłam spać.
Miałam nadzieję, że jak się wyśpię to będzie lepiej. I tak też było. Miałam
cudny sen – przynajmniej na początku.
Śniła mi się Barcelona, stadion i Tello.
Leżeliśmy na murawie, wpatrywaliśmy się w niebo, gdy nagle ni stąd ni zowąd na
Camp Nou pojawił się Błażej. Był wściekły. Wpadł w szał. Zaczął krzyczeć,
gestykulować. Wytykał mi, że on mnie kocha, a ja się zabawiam z piłkarzami.
Wtedy Cris wstał, a ten przywalił mu najmocniej, jak umiał. Zaczęłam płakać.
Wybiegając na ulicę wpadłam na zdziwionego Guardiolę i… się obudziłam. Zawsze
miałam porąbane sny, ale żeby aż tak? To raczej nie było normalne… Mam tylko
nadzieję, że to nie jest nic w rodzaju tych proroczych snów. Zresztą mogłam być
o to spokojna, bo od października nie miałam kontaktu z moim byłym chłopakiem.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
***
No i mamy kolejny rozdzialik. ;)
Wiele z Was było niepocieszonych związkiem Mel i Karola.
Cóż, jeśli Was to uspokoi, to Karol raczej nie zagości
w tej historii na dłużej. :D
Ale to wcale nie oznacza, że Mel i Cris wpadną sobie szybko w ramiona.
Co to to nie.:p
No ok, może i wpadną, ale na pewno nie w takim sensie,w jakim byście sobie tego życzyły.
Na razie będą starali się pielęgnować swoją przyjaźń. A co będzie potem?
Wiecie, że Mel jest trudna i często podejmuje nie takie decyzje...
Więcej nie zdradzam, ale....
Przygotujcie się na powrót jej licealnego chłopaka.
No to na tyle. :)
Buźka i do następnego <3
Wiesz, że jesteś okropna ;P
OdpowiedzUsuńhahh ale i taaaaaak kocham to opowiadanie <333
Cuudo *.*
OdpowiedzUsuńPhi! Mel śnił się jej Tello! *,*
OdpowiedzUsuńAle pokomplikujesz kochana życie Mel oby Błażej nie namieszał ;D
Czekam na next. ;**
Oj, Błażej namiesza :p
UsuńŚwietny! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! ;*/Zuza
Fajnie się zapowiada czekam na nexty :)
OdpowiedzUsuńKochana przepraszam że mnie nie było ale już wszyściutko nadrobiłam i wiesz co ... PERFECTO<3333
OdpowiedzUsuńKochana wszystkie rozdziały jak zawsze wspaniałe:**
Oj ty niedobra tak namieszać oj ty;D!!!!
Czekam ze zniecierpliwieniem na kontynuację;**
Dopiero znalazłam, ale przeczytałam wszystko. To jest super ~.^
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)))