piątek, 13 marca 2015

Rozdział 12

- Chyba się zakochałam! – wykrzyczałam całą radość Larze.
- Co? W kim?
- No w Karolu. Jesteśmy parą – powiedziałam dumnie.
- Od kiedy?
- Od tygodnia – przyznałam zgodnie z prawdą.
- I dopiero teraz mi mówisz?! Kochana, jak ja się cieszę! Uwielbiam, jak jesteś szczęśliwa!
- Dobra, trzeba zorganizować nam babski wieczór. Masz czas w sobotę? Wpadłabyś do mnie koło 16:00, bo rano mam fitness.
- Ok. Kupię wino, zabiorę piżamę i wpadam na całą noc.
- W takim razie jesteśmy umówione.
            W sobotę wstałam skoro świt. Jako że miałyśmy sobie dzisiaj urządzić babski wieczór, postanowiłam upiec moje słynne ciasteczka owsiane. Namoczyłam też piersi z kurczaka w maślance, by były bardziej chrupiące, po upieczeniu. Miałam zamiar zrobić z nich nugetsy, a do tego ziemniaczki z piekarnika i sałatkę z sosem ziołowo – paprykowym. Alkohol miała załatwić moja kumpela.
            Kiedy już ogarnęłam kuchnię, wypiłam kawę, wzięłam prysznic, spakowałam torbę „treningową” i udałam się na fitness. Uczęszczałam na te zajęcia w ramach wychowania fizycznego na uczelni i szczerze mówiąc bardzo mi się spodobały. Prowadziła je świetna babka i zawsze miałyśmy z całą grupą mnóstwo funu, kiedy próbowałyśmy wykonać jakiś nowy krok – miałyśmy śmiechu co niemiara.
            Pod klub przyjechał po mnie Karol. Nie był wniebowzięty faktem, że cały dzisiejszy dzień spędzałam z Larysą, ale powiedział, że kiedyś to sobie odbije. A mówiąc kiedyś, miał na myśli kolejny weekend – tylko we dwoje.
            Po powrocie do mojego kochanego mieszkanka przygotowałam jedzonko, schłodziłam picie, naszykowałam przekąski. Szybko przebrałam się w dresowe spodnie i luźną koszulkę. Kiedy kurczaczki wołały, aby je wyjąć z pieca, do drzwi zadzwoniła ma psiapsióła.
- Cześć, kochana! – przywitałyśmy się serdecznie.
- Hej. Chodź, przygotowałam nam żarełko.
- Uuu, a co tak pachnie? – zaciągnęła się zapachem dochodzącym z kuchni.
- Nugetsy i ziemniaczki. No i do tego jest jeszcze surówka.
- Jesteś najlepsza!
- Wiem, wiem. Siadaj do stołu, a ja schowam wino do lodówki.
- Tak jest! – zasalutowała, co było powodem naszego niekontrolowanego śmiechu.
            Cały wieczór zleciał nam na ploteczkach, wspominaniu liceum, tego jak się poznałyśmy, naszych cudownych wakacji, obgadywaniu facetów, opowiadaniu kawałów, tańczeniu, śpiewaniu i oglądaniu durnych komedii. Czyli tak jak zawsze. Oczywiście nie obeszło się bez szczegółowego wypytywania o Karola, Błażeja i Crisa… Wypiłyśmy dwie butelki wina, ale to nam nie wystarczyło. W barku miałam jeszcze szampana, którego dosyć szybko opróżniłyśmy. Zasnęłyśmy pijane na kanapie, przykryte kocem.

***

            Nad ranem obudziłam się z okropnym bólem głowy. Nie miałam siły się podnieść. Nagle usłyszałam huk. Okazało się, że Larysa już wstała, a raczej właśnie spadła z kanapy na dywan. Pomogłam jej wstać, a następnie zaparzyłam nam świeżej kawy. Miałam nadzieję, że może trochę nas otrzeźwi. Mimo to wcale nam się nie poprawiało. Dwie godziny później przyjechał do nas Luki, który miał zamiar odebrać swoją dziewczynę.
- No to się pięknie urządziłyście – powiedział na dzień dobry.
- Tak, ciebie też miło widzieć – rzuciłam sarkastycznie.
- Widzieć was w takim stanie to żadna przyjemność, uwierz mi. – zaśmiał się, a w odpowiedzi dostał od Lary poduszką w głowę – A jadłyście coś przynajmniej?
- Nie – odparłyśmy zgodnie.
- To wy się ogarnijcie, a ja zrobię wam jakieś kanapki.
- Ale mi jest niedobrze! – marudziła moja przyjaciółka – Po jedzeniu zwymiotuję ci w aucie, a potem umrę!
- Spokojnie, Kochanie. Nie dam ci umrzeć dopóki nie posprzątasz auta.
            Po jakiejś godzince pojechali do domu, a ja najzwyczajniej w świecie poszłam spać. Miałam nadzieję, że jak się wyśpię to będzie lepiej. I tak też było. Miałam cudny sen – przynajmniej na początku.

Śniła mi się Barcelona, stadion i Tello. Leżeliśmy na murawie, wpatrywaliśmy się w niebo, gdy nagle ni stąd ni zowąd na Camp Nou pojawił się Błażej. Był wściekły. Wpadł w szał. Zaczął krzyczeć, gestykulować. Wytykał mi, że on mnie kocha, a ja się zabawiam z piłkarzami. Wtedy Cris wstał, a ten przywalił mu najmocniej, jak umiał. Zaczęłam płakać. Wybiegając na ulicę wpadłam na zdziwionego Guardiolę i… się obudziłam. Zawsze miałam porąbane sny, ale żeby aż tak? To raczej nie było normalne… Mam tylko nadzieję, że to nie jest nic w rodzaju tych proroczych snów. Zresztą mogłam być o to spokojna, bo od października nie miałam kontaktu z moim byłym chłopakiem.











CZYTASZ=KOMENTUJESZ

***

No i mamy kolejny rozdzialik. ;)
Wiele z Was było niepocieszonych związkiem Mel i Karola.
Cóż, jeśli Was to uspokoi, to Karol raczej nie zagości
w tej historii na dłużej. :D
Ale to wcale nie oznacza, że Mel i Cris wpadną sobie szybko w ramiona.
Co to to nie.:p
 No ok, może i wpadną, ale na pewno nie w takim sensie,w jakim byście sobie tego życzyły.
Na razie będą starali się pielęgnować swoją przyjaźń. A co będzie potem?
Wiecie, że Mel jest trudna i często podejmuje nie takie decyzje...
Więcej nie zdradzam, ale....
Przygotujcie się na powrót jej licealnego chłopaka.
No to na tyle. :)
Buźka i do następnego <3

8 komentarzy:

  1. Wiesz, że jesteś okropna ;P
    hahh ale i taaaaaak kocham to opowiadanie <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Phi! Mel śnił się jej Tello! *,*
    Ale pokomplikujesz kochana życie Mel oby Błażej nie namieszał ;D
    Czekam na next. ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! <3
    Czekam na kolejny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie się zapowiada czekam na nexty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana przepraszam że mnie nie było ale już wszyściutko nadrobiłam i wiesz co ... PERFECTO<3333
    Kochana wszystkie rozdziały jak zawsze wspaniałe:**
    Oj ty niedobra tak namieszać oj ty;D!!!!
    Czekam ze zniecierpliwieniem na kontynuację;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero znalazłam, ale przeczytałam wszystko. To jest super ~.^
    Zapraszam do siebie :)))

    OdpowiedzUsuń