Był
środowy poranek, kiedy zaalarmowany przez Puyola, że źle się ze mną działo
Messi, krzątał się po mojej kuchni i przygotowywał śniadanie. Uparł się, że
skoro były obrońca Blaugrany wyjechał na jakiś czas z żoną w Alpy, to teraz on
będzie się mną zajmował. Postanowił dopilnować, że będę jeść.
- No, księżniczko. A teraz zjesz przepyszne
kanapeczki autorstwa samego genialnego kucharza Lionela Messiego – uśmiechnięty
położył mi na kolanach talerz i zajął miejsce obok mnie.
- Lio, wiesz, że nie musisz tu ze mną
siedzieć? Dam sobie radę. – marudziłam – Nie potrzebnie się o mnie martwicie.
- Posłuchaj. Jesteś dla mnie i dla Anto jak
siostra, a dla Thiago jak ciocia. Carles też traktuje cię jak rodzinę, więc nie
dziw się, że się o ciebie troszczymy. Będziemy tak robić, bo cię kochamy. Nie
pozwolimy, żeby stała ci się krzywda. I wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć.
I będę cię niańczył, dopóki nie staniesz na nogi – szturchnął mnie przyjaźnie.
- No to chyba trochę to potrwa.
- Nic się nie poprawiło? Dalej źle się
czujesz?
- Niestety tak – zmarszczyłam brwi, co nie
uszło uwadze Argentyńczyka.
- Mel, co się stało? – zabrał opróżnione
przeze mnie naczynie.
- Nic – odwróciłam głowę i zapatrzyłam się
na okno.
- Melisa! Masz natychmiast powiedzieć mi,
co się stało! – zażądał.
- Oj, no. – westchnęłam – Zasłabłam
wczoraj…
- Co?! Czemu nic mi nie mówiłaś?
Pojechalibyśmy na pogotowie.
- Właśnie dlatego nic ci nie mówiłam. Wy
wszyscy przesadzacie. To zwykły wirus. I trochę nerwów przed obroną pracy
inżynierskiej.
- Nie wydaje mi się. Zwykły wirus nie
trzyma tyle. A poza tym ty nie masz nawet gorączki. Chodź, zawiozę cię do
lekarza.
- Nie, Lio. Nie ma takiej potrzeby. Jak
poczuję się gorzej, to zadzwonię i wtedy pojedziemy, ok?
- Eh… No niech ci będzie. A teraz bądź grzeczna,
- cmoknął mnie w czoło – a ja lecę na trening. Po południu wpadnie do ciebie
Antonella z małym, bo jadą na weekend do jej kuzynki i chcą się pożegnać.
- Ok. Nie przetrenuj mi się tam tylko. Pa! –
pomachałam.
***
Tak
jak zapowiedział crack, koło czternastej w moim domu pojawiła się piękna
Argentynka i jej synek. Posiedzieli ze mną chwilę. Maluch poopowiadał mi kilka
ciekawych historyjek i po półtorej godzinie wyruszyli w drogę do Girony. Pilar
już ich wyczekiwała.
***
Nazajutrz
wstałam koło dziewiątej, wzięłam poranny prysznic i zasiadłam przed notatkami.
Nie mogłam się jednak na niczym skupić. Wstałam, wyjęłam z lodówki karton soku
i pchnęłam drzwiczki, żeby się zamknęły, kiedy zrobiło mi się słabo.
Pociemniało mi przed oczami i zatoczyłam się do tyłu. Ostatkiem sił złapałam
się blatu kuchennego, aby nie upaść. Głęboko oddychałam. Po kilku minutach
wszystko wróciło do normy. No może poza tym, że byłam strasznie blada… Może
Puyi i Lio mieli rację? Może to nie tylko wirus i nerwy? Może faktycznie
powinnam zadzwonić do lekarza?
Sięgnęłam
po torebkę, w której leżała moja komórka. Włączyłam urządzenie. Po raz pierwszy
od kilku dni. Jakieś 30 nieodebranych połączeń od Cristiana i tyle samo SMS’ ów,
10 połączeń od Bartry – pewnie próbowali, czy odbiorę od kogoś innego, bo
dzwonił też Munir i Sergi. Pośród wielu wiadomości była jedna, która przykuła
moją uwagę. Nadawcą był nie kto inny jak Jordi Alba. Zdziwiłam się lekko, bo
przecież on świetnie wiedział, co się ze mną działo i gdzie mnie w razie czego
szukać. Spojrzałam na treść:
Meli,
wiem, że masz wyłączony telefon, ale jak już go uruchomisz, to wiedz, że ten
skończony idiota, Tello, naprawdę się o Ciebie martwi. Nic mu nie mówiliśmy o
tym, że źle się czujesz, bo wtedy by Ci pewnie nie dał spokoju i przyjechał… On
się naprawdę denerwuje. Jak my wszyscy. Wiedz, że zawsze możesz na nas
WSZYSTKICH liczyć. Jesteś naszą rodziną.
Zdrowiej,
Słoneczko. I odwiedź nas kiedyś na treningu, bo tak jakoś smutno tu bez Ciebie.
;)
Byłam
wdzięczna Jordiemu i chłopakom, że niczego mu nie powiedzieli. Mógł wcześniej
myśleć. A teraz się martwił? No i dobrze. Mógł zobaczyć, jak ja się czułam,
kiedy nie miałam pojęcia, co się z nim działo.
Szybko
wybrałam numer kliniki i zadzwoniłam z zamiarem umówienia się na wizytę. Miła
kobieta w rejestracji powiedziała, że nie mieli na dzisiaj wielu pacjentów,
więc jeśli mogłabym przyjechać na 10:45 to byłoby wspaniale. Zgodziłam się i
poszłam zmienić ubranie. Na dworze było około 20 stopni, toteż założyłam szarą
koszulkę z krótkim rękawkiem i napisem „I AM WORTH ONE MILLION” i dużym
czerwonym znaczkiem dolara, jasne marmurkowe jeansy i szare trampki typu
slip-on na białej podeszwie.
Zrobiłam delikatny makijaż, żeby nie
wyglądać jak jakiś zombie i zdecydowałam, że zadzwonię do Messiego. Może będzie
mógł mnie zawieźć do kliniki?
- Hej, Lio – powiedziałam nieco żywszym niż
ostatnio tonem.
- Hej, Meli. Coś się stało? – najwyraźniej
mój telefon go zmartwił.
- Wiesz, postanowiłam, że was w końcu
posłucham i mam wizytę w klinice na 10:45. I tak sobie pomyślałam, że może
mógłbyś mnie zawieźć, bo Anto wyjechała, Shaki jest w trasie, Puyol na
wakacjach…O cholera. – zaklęłam pod nosem – Zapomniałam, że masz zaraz trening.
Nie, wiesz co? Ja zaraz zadzwonię po taksówkę. Przepraszam, że ci zawracam… -
nie dokończyłam, bo crack wydarł się do słuchawki.
- Cicho! A teraz mnie posłuchaj. Tak, za 5 minut
mam trening, ale to nieważne. Już się z powrotem przebieram i idę do Enrique,
żeby się zwolnić. Nie dam ci w takim stanie jechać taksówką ani tym bardziej
komunikacją miejską. Jeszcze nie daj Boże by się jakiś zboczeniec trafił i co?
- Kochany jesteś, wiesz? – rzuciłam miękko.
- Wiem, wiem. – zaśmiał się – Ale teraz mi
się przyznaj. Znowu zasłabłaś, prawda? Inaczej byś nie zadzwoniła do lekarza.
- Tak, rano. Ale po chwili wszystko wróciło
do normy.
- Dobra. Za kwadrans masz być na parkingu
przed blokiem, ok?
- Tak jest – zachichotałam i się
rozłączyłam.
Leo
Cholera,
wiedziałem, że coś jest z nią nie tak. Nikt tak po prostu nie słabnie bez
przyczyny. Dobrze, że zdecydowała się iść do lekarza. Musiałem dopilnować, żeby
tam dotarła. Nic się nie stanie, jak się urwę z jednego treningu.
- Trenerze! – krzyknąłem do Luisa,
stojącego przy ławce na Ciutat Esportiva.
- Co jest, Leo? I czemu ty jeszcze
nieprzebrany? Chłopcy już się rozgrzewają – wskazał ręką na Tello, Munira,
Neymara, Iniestę, Bravo, Ivana, Sergio, Alvesa, Rafinhę i Albę. Reszta miała
dopiero dołączyć.
- Bo jest taka sprawa. – podrapałem się
niezręcznie po głowie – Bo wie trener, że Melisa ostatnio się gorzej czuje?
- No tak. Carles coś wspominał – pokiwał
głową.
- No i my ją próbowaliśmy wysłać do
lekarza, ale nie dawała za wygraną. Na dodatek dzisiaj po raz drugi zasłabła.
Ale dzięki temu zadzwoniła do lekarza i kazali jej się stawić w klinice za 40
minut. Dziewczyn nie ma, a nie chcę, żeby w takim stanie jechała taksówką albo
autobusem czy metrem…
- I?
- I chciałbym prosić… Czy mógłbym dzisiaj
opuścić trening? Ja muszę ją tam zawieźć. Proszę, trenerze… - błagałem,
- Eh… No dobrze. Zdrowie jest ważniejsze.
Leć i pozdrów ją. A, Lio – zawrócił mnie.
- Tak?
- On wie? – popatrzył na Tello.
- Nie. I proszę mu na razie nic nie mówić.
Ja wiem, że on się martwi, ale Meli nie chciała, żeby go o czymkolwiek
informować.
- No cóż. Dobrze. Nie powiem.
Podziękowałem
mu jeszcze raz i pobiegłem do szatni. Zabrałem szybko torbę z ciuchami, którą
następnie wrzuciłem na tylne siedzenie mojego Audi A5 Coupe. Włączyłem silnik i
już po kilku minutach byłem pod domem Polki. Stała już tam i uśmiechnięta,
pomachała do mnie. Wsiadła do auta i pojechaliśmy szybko do lekarza. Nie
chciałem, żeby się spóźniła i przegapiła umówioną wizytę.
***
Już wkrótce zacznie się wszystko wyjaśniać. ;)
Jak myślicie? Tello nie będzie zazdrosny o przyjaciela?
Buziaki ;*
Mam nadzieje że nic poważnego jej się nie stanie :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze idealny :)
Biedny Cris tak się martwi ;)
Cóż, biedny Cris zasłużył sobie na takie traktowanie. ;)
UsuńMam nadzieję, że nic jej nie będzie i szybko powróci do zdrówka. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Tello będzie zazdrosny, w sumie dobrze by mu to zrobiło. :D
Buziaki! :)
Oj, tak. Nasz bohater się w pewnym momencie ocknie, ale pytanie, czy nie będzie już za późno? ;)
UsuńSzykuje się mały Tello ;3 haha xd Tak mi się wydaje przynajmniej ;3
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy, czekam na kolejny! ;*/Zuza
Nie zdradzę, ale sprawa jest raczej poważna. Inaczej Lio by się tak nie przejmował ;)
UsuńOby nie był zazdrosny o przyjaciela.
OdpowiedzUsuńLeoś taki kochany, też chce takiego przyjaciela ;D mam pewne podejrzenia co do Meli ale poczekam do następnego rozdziału i mam nadzieję, że już wszystko się wyjaśni.
Czekam na kolejny rozdział. ;**
Tego Ci obiecać nie mogę, bo w emocjach robi się różne rzeczy. No takiego sobie właśnie Leośka wymyśliłam. Taki do rany przyłóż :D Oj wyjaśni się, wyjaśni. ;*
UsuńBiedny Tello :// chociaż nagrabił sobie i zasłużył na to :/ ehh.. sama nie wiem jak z nimi będzie
OdpowiedzUsuńCudoooo *.* czekam na next <3
No cóż. Teraz już co ma być, to będzie ;)
UsuńJa wiem co się okaże ;D ja to czuję xd rozdział świetny - ale tego już Ci nie trzeba mówić ;* czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńHaha, no dobra detektywie :p Dziękuję ;*
UsuńKiedy next ? ;C
OdpowiedzUsuńJutro :)
Usuń