czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 42

            Był środowy poranek, kiedy zaalarmowany przez Puyola, że źle się ze mną działo Messi, krzątał się po mojej kuchni i przygotowywał śniadanie. Uparł się, że skoro były obrońca Blaugrany wyjechał na jakiś czas z żoną w Alpy, to teraz on będzie się mną zajmował. Postanowił dopilnować, że będę jeść.
- No, księżniczko. A teraz zjesz przepyszne kanapeczki autorstwa samego genialnego kucharza Lionela Messiego – uśmiechnięty położył mi na kolanach talerz i zajął miejsce obok mnie.
- Lio, wiesz, że nie musisz tu ze mną siedzieć? Dam sobie radę. – marudziłam – Nie potrzebnie się o mnie martwicie.
- Posłuchaj. Jesteś dla mnie i dla Anto jak siostra, a dla Thiago jak ciocia. Carles też traktuje cię jak rodzinę, więc nie dziw się, że się o ciebie troszczymy. Będziemy tak robić, bo cię kochamy. Nie pozwolimy, żeby stała ci się krzywda. I wiedz, że zawsze możesz na mnie liczyć. I będę cię niańczył, dopóki nie staniesz na nogi – szturchnął mnie przyjaźnie.
- No to chyba trochę to potrwa.
- Nic się nie poprawiło? Dalej źle się czujesz?
- Niestety tak – zmarszczyłam brwi, co nie uszło uwadze Argentyńczyka.
- Mel, co się stało? – zabrał opróżnione przeze mnie naczynie.
- Nic – odwróciłam głowę i zapatrzyłam się na okno.
- Melisa! Masz natychmiast powiedzieć mi, co się stało! – zażądał.
- Oj, no. – westchnęłam – Zasłabłam wczoraj…
- Co?! Czemu nic mi nie mówiłaś? Pojechalibyśmy na pogotowie.
- Właśnie dlatego nic ci nie mówiłam. Wy wszyscy przesadzacie. To zwykły wirus. I trochę nerwów przed obroną pracy inżynierskiej.
- Nie wydaje mi się. Zwykły wirus nie trzyma tyle. A poza tym ty nie masz nawet gorączki. Chodź, zawiozę cię do lekarza.
- Nie, Lio. Nie ma takiej potrzeby. Jak poczuję się gorzej, to zadzwonię i wtedy pojedziemy, ok?
- Eh… No niech ci będzie. A teraz bądź grzeczna, - cmoknął mnie w czoło – a ja lecę na trening. Po południu wpadnie do ciebie Antonella z małym, bo jadą na weekend do jej kuzynki i chcą się pożegnać.
- Ok. Nie przetrenuj mi się tam tylko. Pa! – pomachałam.

***

            Tak jak zapowiedział crack, koło czternastej w moim domu pojawiła się piękna Argentynka i jej synek. Posiedzieli ze mną chwilę. Maluch poopowiadał mi kilka ciekawych historyjek i po półtorej godzinie wyruszyli w drogę do Girony. Pilar już ich wyczekiwała.

***

            Nazajutrz wstałam koło dziewiątej, wzięłam poranny prysznic i zasiadłam przed notatkami. Nie mogłam się jednak na niczym skupić. Wstałam, wyjęłam z lodówki karton soku i pchnęłam drzwiczki, żeby się zamknęły, kiedy zrobiło mi się słabo. Pociemniało mi przed oczami i zatoczyłam się do tyłu. Ostatkiem sił złapałam się blatu kuchennego, aby nie upaść. Głęboko oddychałam. Po kilku minutach wszystko wróciło do normy. No może poza tym, że byłam strasznie blada… Może Puyi i Lio mieli rację? Może to nie tylko wirus i nerwy? Może faktycznie powinnam zadzwonić do lekarza?
            Sięgnęłam po torebkę, w której leżała moja komórka. Włączyłam urządzenie. Po raz pierwszy od kilku dni. Jakieś 30 nieodebranych połączeń od Cristiana i tyle samo SMS’ ów, 10 połączeń od Bartry – pewnie próbowali, czy odbiorę od kogoś innego, bo dzwonił też Munir i Sergi. Pośród wielu wiadomości była jedna, która przykuła moją uwagę. Nadawcą był nie kto inny jak Jordi Alba. Zdziwiłam się lekko, bo przecież on świetnie wiedział, co się ze mną działo i gdzie mnie w razie czego szukać. Spojrzałam na treść:
Meli, wiem, że masz wyłączony telefon, ale jak już go uruchomisz, to wiedz, że ten skończony idiota, Tello, naprawdę się o Ciebie martwi. Nic mu nie mówiliśmy o tym, że źle się czujesz, bo wtedy by Ci pewnie nie dał spokoju i przyjechał… On się naprawdę denerwuje. Jak my wszyscy. Wiedz, że zawsze możesz na nas WSZYSTKICH liczyć. Jesteś naszą rodziną.
Zdrowiej, Słoneczko. I odwiedź nas kiedyś na treningu, bo tak jakoś smutno tu bez Ciebie. ;)

            Byłam wdzięczna Jordiemu i chłopakom, że niczego mu nie powiedzieli. Mógł wcześniej myśleć. A teraz się martwił? No i dobrze. Mógł zobaczyć, jak ja się czułam, kiedy nie miałam pojęcia, co się z nim działo.
            Szybko wybrałam numer kliniki i zadzwoniłam z zamiarem umówienia się na wizytę. Miła kobieta w rejestracji powiedziała, że nie mieli na dzisiaj wielu pacjentów, więc jeśli mogłabym przyjechać na 10:45 to byłoby wspaniale. Zgodziłam się i poszłam zmienić ubranie. Na dworze było około 20 stopni, toteż założyłam szarą koszulkę z krótkim rękawkiem i napisem „I AM WORTH ONE MILLION” i dużym czerwonym znaczkiem dolara, jasne marmurkowe jeansy i szare trampki typu slip-on na białej podeszwie.

Zrobiłam delikatny makijaż, żeby nie wyglądać jak jakiś zombie i zdecydowałam, że zadzwonię do Messiego. Może będzie mógł mnie zawieźć do kliniki?
- Hej, Lio – powiedziałam nieco żywszym niż ostatnio tonem.
- Hej, Meli. Coś się stało? – najwyraźniej mój telefon go zmartwił.
- Wiesz, postanowiłam, że was w końcu posłucham i mam wizytę w klinice na 10:45. I tak sobie pomyślałam, że może mógłbyś mnie zawieźć, bo Anto wyjechała, Shaki jest w trasie, Puyol na wakacjach…O cholera. – zaklęłam pod nosem – Zapomniałam, że masz zaraz trening. Nie, wiesz co? Ja zaraz zadzwonię po taksówkę. Przepraszam, że ci zawracam… - nie dokończyłam, bo crack wydarł się do słuchawki.
- Cicho! A teraz mnie posłuchaj. Tak, za 5 minut mam trening, ale to nieważne. Już się z powrotem przebieram i idę do Enrique, żeby się zwolnić. Nie dam ci w takim stanie jechać taksówką ani tym bardziej komunikacją miejską. Jeszcze nie daj Boże by się jakiś zboczeniec trafił i co?
- Kochany jesteś, wiesz? – rzuciłam miękko.
- Wiem, wiem. – zaśmiał się – Ale teraz mi się przyznaj. Znowu zasłabłaś, prawda? Inaczej byś nie zadzwoniła do lekarza.
- Tak, rano. Ale po chwili wszystko wróciło do normy.
- Dobra. Za kwadrans masz być na parkingu przed blokiem, ok?
- Tak jest – zachichotałam i się rozłączyłam.


Leo

            Cholera, wiedziałem, że coś jest z nią nie tak. Nikt tak po prostu nie słabnie bez przyczyny. Dobrze, że zdecydowała się iść do lekarza. Musiałem dopilnować, żeby tam dotarła. Nic się nie stanie, jak się urwę z jednego treningu.
- Trenerze! – krzyknąłem do Luisa, stojącego przy ławce na Ciutat Esportiva.
- Co jest, Leo? I czemu ty jeszcze nieprzebrany? Chłopcy już się rozgrzewają – wskazał ręką na Tello, Munira, Neymara, Iniestę, Bravo, Ivana, Sergio, Alvesa, Rafinhę i Albę. Reszta miała dopiero dołączyć.
- Bo jest taka sprawa. – podrapałem się niezręcznie po głowie – Bo wie trener, że Melisa ostatnio się gorzej czuje?
- No tak. Carles coś wspominał – pokiwał głową.
- No i my ją próbowaliśmy wysłać do lekarza, ale nie dawała za wygraną. Na dodatek dzisiaj po raz drugi zasłabła. Ale dzięki temu zadzwoniła do lekarza i kazali jej się stawić w klinice za 40 minut. Dziewczyn nie ma, a nie chcę, żeby w takim stanie jechała taksówką albo autobusem czy metrem…
- I?
- I chciałbym prosić… Czy mógłbym dzisiaj opuścić trening? Ja muszę ją tam zawieźć. Proszę, trenerze… - błagałem,
- Eh… No dobrze. Zdrowie jest ważniejsze. Leć i pozdrów ją. A, Lio – zawrócił mnie.
- Tak?
- On wie? – popatrzył na Tello.
- Nie. I proszę mu na razie nic nie mówić. Ja wiem, że on się martwi, ale Meli nie chciała, żeby go o czymkolwiek informować.
- No cóż. Dobrze. Nie powiem.
            Podziękowałem mu jeszcze raz i pobiegłem do szatni. Zabrałem szybko torbę z ciuchami, którą następnie wrzuciłem na tylne siedzenie mojego Audi A5 Coupe. Włączyłem silnik i już po kilku minutach byłem pod domem Polki. Stała już tam i uśmiechnięta, pomachała do mnie. Wsiadła do auta i pojechaliśmy szybko do lekarza. Nie chciałem, żeby się spóźniła i przegapiła umówioną wizytę.



***
Już wkrótce zacznie się wszystko wyjaśniać. ;)
Jak myślicie? Tello nie będzie zazdrosny o przyjaciela?
Buziaki ;*

14 komentarzy:

  1. Mam nadzieje że nic poważnego jej się nie stanie :)
    Jak zawsze idealny :)
    Biedny Cris tak się martwi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, biedny Cris zasłużył sobie na takie traktowanie. ;)

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że nic jej nie będzie i szybko powróci do zdrówka. :)
    Myślę, że Tello będzie zazdrosny, w sumie dobrze by mu to zrobiło. :D
    Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak. Nasz bohater się w pewnym momencie ocknie, ale pytanie, czy nie będzie już za późno? ;)

      Usuń
  3. Szykuje się mały Tello ;3 haha xd Tak mi się wydaje przynajmniej ;3
    Rozdział ciekawy, czekam na kolejny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdradzę, ale sprawa jest raczej poważna. Inaczej Lio by się tak nie przejmował ;)

      Usuń
  4. Oby nie był zazdrosny o przyjaciela.
    Leoś taki kochany, też chce takiego przyjaciela ;D mam pewne podejrzenia co do Meli ale poczekam do następnego rozdziału i mam nadzieję, że już wszystko się wyjaśni.
    Czekam na kolejny rozdział. ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego Ci obiecać nie mogę, bo w emocjach robi się różne rzeczy. No takiego sobie właśnie Leośka wymyśliłam. Taki do rany przyłóż :D Oj wyjaśni się, wyjaśni. ;*

      Usuń
  5. Biedny Tello :// chociaż nagrabił sobie i zasłużył na to :/ ehh.. sama nie wiem jak z nimi będzie
    Cudoooo *.* czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż. Teraz już co ma być, to będzie ;)

      Usuń
  6. Ja wiem co się okaże ;D ja to czuję xd rozdział świetny - ale tego już Ci nie trzeba mówić ;* czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy next ? ;C

    OdpowiedzUsuń