sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 40

            Cały weekend przespałam. Płakałam i spałam na zmianę. Co ja sobie myślałam? Wiedziałam dobrze, że przyjechałam tylko na rok. Nie powinnam była się wiązać z Tello. Gdybym odrzuciła go na początku, nie cierpiałby tak bardzo. Moje cierpienie to zupełnie coś innego. Dla mnie liczył się przede wszystkim on. I świadomość, jaki ból mu sprawiłam. Co prawda nie zerwaliśmy, ale on się ani słowem nie odezwał. Gdyby nie Alba, nie wiedziałabym nawet, że już szczęśliwie wylądowali. To nie tak miało być. Dlaczego życie było takie okrutne? Zawsze musiało skrzywdzić, zabrać wszystko.
            W poniedziałek udałam się do dziekanatu oddać moją pracę, a potem zrobiłam zakupy i znowu zaszyłam się w łóżku. Zabrałam ze sobą jedynie wielkie pudło lodów Manhattan. Wyciszyłam telefon, bo nie chciałam z nikim rozmawiać. Wiedziałam, że zawaliłam po całości. Zawiodłam ukochanego faceta. I tak bardzo za nim tęskniłam. Włączyłam cichutko radio i się położyłam. Ci ludzie to naprawdę mieli wyczucie czasu, bo akurat zaczęła się ckliwa piosenka:
”I always needed time on my own
I never thought I'd need you there when I cry
And the days feel like years when I'm alone
And the bed where you lay is made up on your side

When you walk away I count the steps that you take
Do you see how much I need you right now?

When you're gone
The pieces of my heart are missing you
When you're gone
The face I came to know is missing too
When you're gone
All the words I need to hear
To always get me through the day
And make it okay
I miss you

I've never felt this way before
Everything that I do reminds me of you
And the clothes you left, they lie on my floor
And they smell just like you, I love the things that you do

When you walk away I count the steps that you take
Do you see how much I need you right now?

When you're gone
The pieces of my heart are missing you
When you're gone
The face I came to know is missing too
When you're gone
All the words I need to hear
To always get me through the day
And make it okay
I miss you

We were made for each other
Out here forever
I know we were
Yeah, yeah

And all I ever wanted was for you to know
Everything I do I give my heart and soul
I can hardly breathe, I need to feel you here with me, yeah

When you're gone
The pieces of my heart are missing you
When you're gone
The face I came to know is missing too
When you're gone
All the words I need to hear
Will always get me through the day
And make it okay
I miss you”

***

Koło piętnastej ktoś zadzwonił do drzwi. Niechętnie zwlokłam się z mojego legowiska i poszłam otworzyć. W drzwiach stał Carles. Wpuściłam go do środka, a sama wróciłam do sypialni.
- Nie odzywałaś się, więc postanowiłem cię odwiedzić. – przysiadł na krawędzi łoża – Ale widzę, że sprawa jest poważniejsza niż się podziewałem. Mów szybko, o co chodzi. – skrzywiłam się, ale wszystko z siebie wyrzuciłam – Będzie dobrze. On jest teraz na zgrupowaniu, ale za tydzień wróci i jestem pewien, że wtedy sobie wszystko wyjaśnicie.
- Nie wiem, Carles. To się wszystko już tak pokomplikowało – schowałam twarz w dłoniach.
- Mel, a ty w ogóle chcesz wyjeżdżać?
- Nie wiem – wyszeptałam, a on mnie po prostu przytulił. Rozpłakałam się w jego ramionach.
            Puyol posiedział troszkę ze mną, pooglądaliśmy jakąś telenowelę brazylijską i pomilczeliśmy. Nie naciskał, nie chciał mnie męczyć zbędnymi pytaniami. Chciał mi tylko dotrzymać towarzystwa. Martwił się o mnie. W końcu traktował mnie jak rodzinę…

***

Tydzień później…
            Od pewnego czasu słabiej się czułam. Pewnie musiałam się gdzieś przeziębić. Masakrycznie bolały mnie głowa i brzuch. Na dodatek denerwowałam się, bo już wczoraj chłopcy mieli wrócić ze zgrupowania, a Cristian się wcale nie odezwał.
            Włączyłam jedną ze składanek od Lary i wsłuchiwałam się uważnie w słowa piosenki zespołu Pectus:
„To był sen, piękny sen
W Barcelonie, w Sant Andreu
Coś mi mówi: ”Życie zmień!”
Tylko słońce, wino, śpiew
W sercu pusto, nie ma nic
To, co było, miało być
Tylko przyjaźń, która trwa
W Barcelonie, bliżej gwiazd

Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los

To był sen, piękny sen
W Barcelonie, w Sant Andreu
Czy panie mają wspólny cel?
Komu kłamstwo? Komu w śmiech?
Trzeba mocno wierzyć, że
Miłość najważniejsza jest
Bliżej słońca, bliżej gwiazd
Tutaj wszystko może się stać

Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los

To był sen, wspomnień sen
O Barcelonie, w Sant Andreu
Nowa miłość liczy się
Może była, może nie
W kieszeniach tylko grosze trzy
Których nie zabierze nikt
Przyjaźni, co w gałęziach gra
W Barcelonie, bliżej gwiazd

Szczęście jest tak bardzo blisko
Jeśli tego chcesz
Marzeniami zbuduj przyszłość
Swój własny los…”
            Musiałam się przewietrzyć, więc poszłam na spacer do pobliskiego parku. Już wiedziałam, jaką decyzję powinnam podjąć i co zrobić – tu było moje miejsce na ziemi. Szłam sobie spokojnie, kiedy nagle wpadł na mnie wysoki mężczyzna w stroju do biegania. Pewnie wybrał się na poranny jogging. Podniosłam oczy do góry, żeby mu się przyjrzeć i nie wierzyłam!
- Piqué?! – zdziwiłam się – Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być z reprezentacją?
- Hej, Meli. – uściskał mnie – Nie, wróciliśmy wczoraj przed 14:00.
- Aha, dobrze wiedzieć. – mruknęłam – Wszyscy wrócili? – ledwo przeszło mi to przez gardło.
- Tello pojechał z Marciem, Munirem, Sergim Roberto i Koke na Ibizę, bo teraz mamy trochę wolnego. – zmierzył mnie – Nie wiedziałaś?
- Nie. Cris nie odzywał się od naszej kłótni. Dzwoniłam do niego kilka razy, ale nie odbierał, więc myślałam, że jak sobie wszystko przemyśli, to się odezwie. – westchnęłam – Ale najwyraźniej już sobie wszystko przemyślał. No nic, dziękuję, że mi powiedziałeś. Przynajmniej nie muszę się już zamartwiać, czy wszystko jest ok. To ja już pójdę. Ucałuj Shaki i chłopców.
- Poczekaj, - chwycił mnie za ramiona - dobrze się czujesz? Jakoś niewyraźnie wyglądasz… - zmartwił się.
- Wszystko w porządku. Złapałam chyba jakiegoś wirusa. Trzymaj się, pa – pomachałam mu na pożegnanie.

***

            Czyli to już koniec. Pojechał na Ibizę z kumplami, żeby się zabawić. I nic mi o tym nawet nie wspomniał. Miał gdzieś mnie i moje uczucia, nerwy. Już go najwyraźniej nie obchodziłam. Mógł mnie przynajmniej poinformować, że czas zakończyć ten związek. Ale czego ja się spodziewałam? No, ale mógł chociaż zadzwonić!

            I tak zawiozę do Polski papiery, a potem wrócę do Barcelony. Mam tu też przecież przyjaciół. Tak. To już postanowione. Chciałam zacząć tu nowe życie i proszę bardzo. Zacznę je. I miałam gdzieś to, że bez kochającego faceta u boku. Najwyraźniej byłam skazana na samotność. Trudno. Z losem się nie dyskutuje.




***
Kochani, dobiliśmy do czterdziestki! :D
Chciałabym w tym miejscu podziękować wszystkim,
którzy czytają tę historię i zostawiają tu po sobie ślad.
Koniec coraz bliżej, ale spokojnie - jest przecież jeszcze drugi blog. ;)
A i opo z Neymarem ma się dobrze, hehe :)
Ok, ja spadam. Do następnego.
Buziaki dla wszystkich ;*

16 komentarzy:

  1. Ooo nie słońce tego Ci nie wybacze nigdy. Nigdy! No co się z nimi porobiło? Ja chce happy end, a nie.
    Czekam na kolejny rozdział na obu blogach oraz na ten nowy. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgadzam się na to :(
    Niech pogadają i wyjaśnia sobie wszystko :)
    A co z Mel ?? Może jest w ciąży ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie rozmowy do łatwych nie należą. :/ Pożyjemy, zobaczymy ;)

      Usuń
  3. O nie! Protestuję! Tak nie może być! Oni mieli być szczęśliwi! :'(
    Rozdział cudaśny :') Nie mogę się doczekać kontynuacji, która mam nadzieję nastąpi szybko :) /neyforever18

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I protestuje ta, która mnie swoimi rozdziałami wielokrotnie doprowadzała do łez :p Zemsta jest słodka ;*

      Usuń
  4. Ej no ! Co to ma być ! Wszystko ma być tak jak było !! Czekam na next i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski <3
    Czekam na kolejny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  6. CZekam na kolejny kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O fajnie z ta ibiza czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - Ibiza :p

      Usuń
    2. Mogłabyś mi podać link tw blogów? :/ bo miałam je zapisane ale restart telefonu wszystko usunął ://

      Usuń
    3. Jasne. ;) Już podaję:
      http://wposzukiwaniuszczescianaswiecie.blogspot.com/
      http://bose-stopy-biale-sny.blogspot.com/
      http://nigdynieprzestawajsieusmiechac.blogspot.com/
      ;D

      Usuń