poniedziałek, 15 czerwca 2015

Rozdział 39

            Weszłam do sekretariatu znajdującego się w pięknym, starym budynku. Podeszłam do pani Isabel i powiedziałam, że miałam się stawić.
- Tak, tak. Dziekan zaraz przyjdzie – powiedziała.
- Dziekan? A nie mogę po prostu podpisać tego papierka i wracać do domu?
- To nie tylko jeden papierek. Jeden papierek byłby, gdybyś była naszą normalną studentką, a z wymianą studencką wiąże się dużo innych formalności.
- Ach, no tak. Zapomniałam.
- Zapomniałaś, że jesteś u nas na wymianie? – popatrzyła na mnie podejrzliwie spod tych swoich wiekowych oprawek.
- Aż wstyd się przyznać, ale tak. – oblałam się rumieńcem – Studiowałam po katalońsku, więc wszyscy porozumiewaliśmy się w jednym języku. Znalazłam przyjaciół, przywiązałam się do tego miejsca i jakoś tak zapomniałam, że ja tu tak naprawdę nie mieszkam…
- No cóż. Bywa. To piękne miasto i nie dziwię się, że się w nim zakochałaś. I coś mi się wydaje, że nie tylko w nim – uśmiechnęła się serdecznie, a wtem do sekretariatu wpadł dziekan.
- Panienka Melitta Lam. Proszę za mną. – wskazał ręką na drzwi – No więc tak… Jako, że zanim do nas przyjechałaś, zaliczyłaś dodatkowy semestr, żeby zakończyć edukację razem z wymianą studencką, co swoją drogą jest nie lada wyczynem, - posłał mi promienny uśmiech – to bronić się będziesz 10 czerwca jako jedna z pierwszych. Oczywiście jeśli dostanę w poniedziałek twoją pracę.
- Oczywiście. Mam już wszystko przygotowane, więc spokojnie.
- Powinnaś się cieszyć z terminu, ponieważ, jak zapewne wiesz, w czerwcu zaczynają się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej i niektórzy daliby się pokroić, żeby obronić się przed tą imprezą. Cała Hiszpania będzie śledziła te Mistrzostwa. Sprawa honoru.
- Domyślam się i też mam zamiar kibicować.
- Komu? Polsce?
- Szczerze wątpię, żebyśmy wyszli z grupy, ale pewnie będę trzymać za nich kciuki, bo taki już los Polaków. – zaśmiałam się – Ale w roli faworytów widzę La Furia Roja.
- Czyżbyśmy zaszczepili w tobie hiszpańską krew? – uśmiechnął się szeroko.
- Powiedzmy. Mój chłopak by mnie chyba zabił, gdybym im nie kibicowała.
- Prawdziwy fan piłki nożnej?
- Poniekąd. Nie wyobraża sobie życia bez reprezentacji.
- Ok. No to tak… Tutaj muszę mieć panienki autograf. – pokazał palcem wykropkowane miejsce – I zaraz po obronie musi się panienka udać do sekretariatu po zabranie papierów i w przeciągu maksymalnie tygodnia złożyć je w swoim dziekanacie, żeby wydali panience dyplom.
- To… Jak to? Czyli muszę praktycznie natychmiast po obronie opuścić Katalonię?
- Tak. Dyplom inżynierski jest przecież potrzebny do złożenia dokumentów na studia drugiego stopnia. Mam nadzieję, że będzie panienka kontynuować naukę w Polsce?
- Tttak. – wycedziłam w końcu – Mam taką nadzieję… - powiedziałam bez przekonania.
- Wiesz, że jesteś bardzo zdolna i widzę w tobie potencjał, więc szkoda by było, gdybyś skończyła jedynie z tytułem inżyniera. – zaprzestał formalnego języka - Magisterium to tylko trzy semestry. To chyba nie długo, prawda?
- Tak, ma pan rację. Czy to już wszystko? Mogę iść?
- W zasadzie tak… Panienko Lam, czy coś się stało? – spytał podejrzliwie.
- Po prostu nie chciałabym opuszczać tego miasta – oczy mi się zaszkliły.
- Cóż, wiedziałaś, że spędzisz tu tylko dwa semestry. A teraz przepraszam, ale mam ważne spotkanie.
- Do widzenia.

***

            Opuszczając mury uniwersytetu byłam w totalnej rozsypce. Jak ja mogłam do cholery zapomnieć, że przyjechałam tu tylko na jeden rok akademicki?! Tak, kompletna idiotka to ja. Co ja teraz zrobię? Należałoby wrócić. Dziekan ma rację. To tylko 3 semestry… Ze łzami w oczach pobiegłam do mieszkania – jeszcze mojego.

***

            Koło szóstej przyszedł do mnie Cristian. Udawałam, że wszystko jest ok. Ale on też był jakiś nieobecny. Oglądaliśmy serial, ale chyba tak naprawdę nie wiedzieliśmy, co się działo na ekranie. Żadnego z nas to nie obchodziło. A w powietrzu unosiło się napięcie.
- Musimy porozmawiać – wypaliliśmy w tym samym momencie.
- Mów pierwszy. Ja mogę poczekać – zachęciłam.
- No dobra. No to jest sprawa. Bo mi się kończy kontrakt i byłem dzisiaj na spotkaniu… - podrapał się po głowie, był zakłopotany – Dostałem ofertę z Manchesteru i Porto. Nie chciałem podejmować tej decyzji sam, bo wybranie któregokolwiek z tych klubów wiąże się z przeprowadzką, a ja nie wiem, czy ty chciałabyś się przenosić… Pomyślałem, że powinniśmy to wspólnie obgadać, bo w końcu jesteśmy razem. – położył dłoń na moim kolanie – Oczywiście, jeśli tylko zechcesz, mogę przedłużyć umowę z Barçą. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała się przeprowadzać. – ścisnął delikatnie moją nogę – To jak? Co robimy? – próbował się uśmiechnąć.
- Rób, co uważasz za słuszne. – odwróciłam głowę, bo łzy zbierały mi się pod powiekami – To przecież twoja kariera. A poza tym, ja w przyszłym sezonie i tak pewnie będę już w Polsce – wyszeptałam, a on złapał mnie za brodę i sprawił, że patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Co? Możesz mi to jakoś wytłumaczyć? Bo ja chyba nie rozumiem…
- A co tu jest do rozumienia? Dziesiątego czerwca mam obronę pracy, a tydzień później muszę się już stawić w dziekanacie we Wrocławiu. Moja wymiana studencka dobiega końca, Cris.
- Ale… Nie możesz mi tego zrobić! Nie możesz mnie zostawić! Ja cię kocham! – podniósł się wściekły z siedziska.
- Wiem, ale to niczego nie zmienia. Oboje wiedzieliśmy, że to tylko rok.
- A nie możesz studiować tutaj?
- Nie. Nie mam odpowiedniej matury ani certyfikatu.

- I co?! Tak po prostu wyjedziesz i mnie zostawisz?! Do cholery! To nie tak miało być! – złapał się za głowę i wyszedł z mieszkania, trzaskając drzwiami. I nie wrócił.




***

TA DAAAAAM!!! ;D
Jak myślicie? Co będzie dalej?
Piszcie, komentujcie, pytajcie, dodawajcie motywacji. ;*

10 komentarzy:

  1. Wchodzę na bloggera i masz Ci baba los dodałaś w tym samym momencie rozdział <3 kochana to nie tak miało wyglądać, no.. Coś ty narobiła, oby się moje gołąbeczki pogodziły no *,* proszę. ;D
    Czekam na kolejny, buziaków sto! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy się pogodzą? Nie zdradzę, ale łatwo na pewno nie będzie. ;) Buziaki ;*

      Usuń
  2. Komplikacje! Wiesz jak je kocham! ��
    Boli mnie to, że pewnie się rozstaną, ale czuję że jeśli w ogóle to na jakiś czas. Bardzo krótki czas. No... Chyba, że pokłóca się na dobre. Melitta wróci do Pl, a za nią pogna Cris w białym boeingu... Przepraszam poniosło mnie ;p
    Hm... Aha! I coś mi się wydaje, że Mel nie wróci do Pl sama... ^^
    Czekam na następny ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne co mogę zdradzić to to, że Mel faktycznie będzie się zastanawiała nad powrotem do ojczyzny. Ale co ostatecznie zrobi? Hm, mówiłam już, że główna bohaterka jest pokręcona. ;D A Cris? On popis swoich możliwości da już w następnym rozdziale. Pozostaje pytanie czy dobrych... Buziole <3

      Usuń
  3. To się porobiło xd
    Rozdział boski <3 Lubię takie zwroty akcji hahah ;3 A jeszcze bardziej ich szczęśliwe rozwiązania :)
    Czekam na kolejny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwroty akcji też ubóstwiam. Ale szczęśliwe rozwiązania nie zawsze są możliwe. ;)

      Usuń
  4. O ale sie uniosl hahaha ciekawe co wymyslisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ namieszałaś w ich życiu :D uwielbiam komplikacje :3 ale mam nadzieję, że oni się pogodzą :/... i że wszystko wróci do normy :/
    PS Rozdział oczywiście tak jak zawsze wspaniały ^.^ /neyforever18

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, obawiam się, że już nie biedzie tak, jak było. ;*

      Usuń