Weszłam
do sekretariatu znajdującego się w pięknym, starym budynku. Podeszłam do pani
Isabel i powiedziałam, że miałam się stawić.
- Tak, tak. Dziekan zaraz przyjdzie –
powiedziała.
- Dziekan? A nie mogę po prostu podpisać
tego papierka i wracać do domu?
- To nie tylko jeden papierek. Jeden
papierek byłby, gdybyś była naszą normalną studentką, a z wymianą studencką
wiąże się dużo innych formalności.
- Ach, no tak. Zapomniałam.
- Zapomniałaś, że jesteś u nas na wymianie?
– popatrzyła na mnie podejrzliwie spod tych swoich wiekowych oprawek.
- Aż wstyd się przyznać, ale tak. – oblałam
się rumieńcem – Studiowałam po katalońsku, więc wszyscy porozumiewaliśmy się w
jednym języku. Znalazłam przyjaciół, przywiązałam się do tego miejsca i jakoś
tak zapomniałam, że ja tu tak naprawdę nie mieszkam…
- No cóż. Bywa. To piękne miasto i nie
dziwię się, że się w nim zakochałaś. I coś mi się wydaje, że nie tylko w nim –
uśmiechnęła się serdecznie, a wtem do sekretariatu wpadł dziekan.
- Panienka Melitta Lam. Proszę za mną. –
wskazał ręką na drzwi – No więc tak… Jako, że zanim do nas przyjechałaś,
zaliczyłaś dodatkowy semestr, żeby zakończyć edukację razem z wymianą
studencką, co swoją drogą jest nie lada wyczynem, - posłał mi promienny uśmiech
– to bronić się będziesz 10 czerwca jako jedna z pierwszych. Oczywiście jeśli
dostanę w poniedziałek twoją pracę.
- Oczywiście. Mam już wszystko
przygotowane, więc spokojnie.
- Powinnaś się cieszyć z terminu, ponieważ,
jak zapewne wiesz, w czerwcu zaczynają się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej i
niektórzy daliby się pokroić, żeby obronić się przed tą imprezą. Cała Hiszpania
będzie śledziła te Mistrzostwa. Sprawa honoru.
- Domyślam się i też mam zamiar kibicować.
- Komu? Polsce?
- Szczerze wątpię, żebyśmy wyszli z grupy,
ale pewnie będę trzymać za nich kciuki, bo taki już los Polaków. – zaśmiałam
się – Ale w roli faworytów widzę La Furia Roja.
- Czyżbyśmy zaszczepili w tobie hiszpańską
krew? – uśmiechnął się szeroko.
- Powiedzmy. Mój chłopak by mnie chyba
zabił, gdybym im nie kibicowała.
- Prawdziwy fan piłki nożnej?
- Poniekąd. Nie wyobraża sobie życia bez
reprezentacji.
- Ok. No to tak… Tutaj muszę mieć panienki
autograf. – pokazał palcem wykropkowane miejsce – I zaraz po obronie musi się
panienka udać do sekretariatu po zabranie papierów i w przeciągu maksymalnie
tygodnia złożyć je w swoim dziekanacie, żeby wydali panience dyplom.
- To… Jak to? Czyli muszę praktycznie
natychmiast po obronie opuścić Katalonię?
- Tak. Dyplom inżynierski jest przecież
potrzebny do złożenia dokumentów na studia drugiego stopnia. Mam nadzieję, że
będzie panienka kontynuować naukę w Polsce?
- Tttak. – wycedziłam w końcu – Mam taką
nadzieję… - powiedziałam bez przekonania.
- Wiesz, że jesteś bardzo zdolna i widzę w
tobie potencjał, więc szkoda by było, gdybyś skończyła jedynie z tytułem
inżyniera. – zaprzestał formalnego języka - Magisterium to tylko trzy semestry.
To chyba nie długo, prawda?
- Tak, ma pan rację. Czy to już wszystko?
Mogę iść?
- W zasadzie tak… Panienko Lam, czy coś się
stało? – spytał podejrzliwie.
- Po prostu nie chciałabym opuszczać tego
miasta – oczy mi się zaszkliły.
- Cóż, wiedziałaś, że spędzisz tu tylko dwa
semestry. A teraz przepraszam, ale mam ważne spotkanie.
- Do widzenia.
***
Opuszczając
mury uniwersytetu byłam w totalnej rozsypce. Jak ja mogłam do cholery
zapomnieć, że przyjechałam tu tylko na jeden rok akademicki?! Tak, kompletna
idiotka to ja. Co ja teraz zrobię? Należałoby wrócić. Dziekan ma rację. To
tylko 3 semestry… Ze łzami w oczach pobiegłam do mieszkania – jeszcze mojego.
***
Koło
szóstej przyszedł do mnie Cristian. Udawałam, że wszystko jest ok. Ale on też
był jakiś nieobecny. Oglądaliśmy serial, ale chyba tak naprawdę nie
wiedzieliśmy, co się działo na ekranie. Żadnego z nas to nie obchodziło. A w
powietrzu unosiło się napięcie.
- Musimy porozmawiać – wypaliliśmy w tym
samym momencie.
- Mów pierwszy. Ja mogę poczekać –
zachęciłam.
- No dobra. No to jest sprawa. Bo mi się
kończy kontrakt i byłem dzisiaj na spotkaniu… - podrapał się po głowie, był
zakłopotany – Dostałem ofertę z Manchesteru i Porto. Nie chciałem podejmować
tej decyzji sam, bo wybranie któregokolwiek z tych klubów wiąże się z
przeprowadzką, a ja nie wiem, czy ty chciałabyś się przenosić… Pomyślałem, że
powinniśmy to wspólnie obgadać, bo w końcu jesteśmy razem. – położył dłoń na
moim kolanie – Oczywiście, jeśli tylko zechcesz, mogę przedłużyć umowę z Barçą.
Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała się przeprowadzać. – ścisnął delikatnie
moją nogę – To jak? Co robimy? – próbował się uśmiechnąć.
- Rób, co uważasz za słuszne. – odwróciłam
głowę, bo łzy zbierały mi się pod powiekami – To przecież twoja kariera. A poza
tym, ja w przyszłym sezonie i tak pewnie będę już w Polsce – wyszeptałam, a on
złapał mnie za brodę i sprawił, że patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Co? Możesz mi to jakoś wytłumaczyć? Bo ja
chyba nie rozumiem…
- A co tu jest do rozumienia? Dziesiątego
czerwca mam obronę pracy, a tydzień później muszę się już stawić w dziekanacie
we Wrocławiu. Moja wymiana studencka dobiega końca, Cris.
- Ale… Nie możesz mi tego zrobić! Nie
możesz mnie zostawić! Ja cię kocham! – podniósł się wściekły z siedziska.
- Wiem, ale to niczego nie zmienia. Oboje
wiedzieliśmy, że to tylko rok.
- A nie możesz studiować tutaj?
- Nie. Nie mam odpowiedniej matury ani
certyfikatu.
- I co?! Tak po prostu wyjedziesz i mnie
zostawisz?! Do cholery! To nie tak miało być! – złapał się za głowę i wyszedł z
mieszkania, trzaskając drzwiami. I nie wrócił.
***
TA DAAAAAM!!! ;D
Jak myślicie? Co będzie dalej?
Piszcie, komentujcie, pytajcie, dodawajcie motywacji. ;*
Wchodzę na bloggera i masz Ci baba los dodałaś w tym samym momencie rozdział <3 kochana to nie tak miało wyglądać, no.. Coś ty narobiła, oby się moje gołąbeczki pogodziły no *,* proszę. ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, buziaków sto! ;*
Czy się pogodzą? Nie zdradzę, ale łatwo na pewno nie będzie. ;) Buziaki ;*
UsuńKomplikacje! Wiesz jak je kocham! ��
OdpowiedzUsuńBoli mnie to, że pewnie się rozstaną, ale czuję że jeśli w ogóle to na jakiś czas. Bardzo krótki czas. No... Chyba, że pokłóca się na dobre. Melitta wróci do Pl, a za nią pogna Cris w białym boeingu... Przepraszam poniosło mnie ;p
Hm... Aha! I coś mi się wydaje, że Mel nie wróci do Pl sama... ^^
Czekam na następny ! <3
Jedyne co mogę zdradzić to to, że Mel faktycznie będzie się zastanawiała nad powrotem do ojczyzny. Ale co ostatecznie zrobi? Hm, mówiłam już, że główna bohaterka jest pokręcona. ;D A Cris? On popis swoich możliwości da już w następnym rozdziale. Pozostaje pytanie czy dobrych... Buziole <3
UsuńTo się porobiło xd
OdpowiedzUsuńRozdział boski <3 Lubię takie zwroty akcji hahah ;3 A jeszcze bardziej ich szczęśliwe rozwiązania :)
Czekam na kolejny! ;*/Zuza
Ja zwroty akcji też ubóstwiam. Ale szczęśliwe rozwiązania nie zawsze są możliwe. ;)
UsuńO ale sie uniosl hahaha ciekawe co wymyslisz dalej
OdpowiedzUsuńPostaram się Was nie zawieść ;)
UsuńAleż namieszałaś w ich życiu :D uwielbiam komplikacje :3 ale mam nadzieję, że oni się pogodzą :/... i że wszystko wróci do normy :/
OdpowiedzUsuńPS Rozdział oczywiście tak jak zawsze wspaniały ^.^ /neyforever18
Cóż, obawiam się, że już nie biedzie tak, jak było. ;*
Usuń