wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 38

            Piątego kwietnia mijało pół roku odkąd zostaliśmy z Crisem parą. Niestety wtedy mój chłopak miał mieć zgrupowanie, więc postanowiliśmy uczcić tę okazję trzy dni przed jego wyjazdem. Umówiliśmy się na kolację w eleganckiej restauracji.
            Zaraz po powrocie z uczelni wzięłam prysznic, ułożyłam włosy w coś na kształt koka, a kilka kosmyków wypuściłam luźno. Następnie zrobiłam sobie makijaż. Postawiłam na delikatny podkład, którego używałam na co dzień, naturalny cień do powiek i mocną kreskę eyelinerem oraz starannie wytuszowałam moje rzęsy. Założyłam dwutonową sukienkę maxi od Alice+Olivia i czarne sandałki na szpilce, które kupiłam jakiś czas temu w DASH.
Dobrałam do tego zestawu czarną kopertówkę i metaliczny manicure.
Użyłam perfum Christina Aguilera By Night i już byłam gotowa. Narzuciłam na siebie marynarkę, bo na dworze było co prawda 17 stopni, ale moja kreacja nie miała rękawów, po czym wsiadłam do zamówionej wcześniej taksówki i pojechałam w umówione miejsce.
            Jeszcze nigdy nie byłam w tej restauracji, ale już na pierwszy rzut oka widać było, że nie należała do najtańszych. Zdjęłam okrycie wierzchnie i zajęłam miejsce przy stoliku, przy którym czekał na mnie ukochany.
- Ślicznie wyglądasz, Kochanie – powiedział, wręczając mi bukiet czerwonych róż.
- Dziękuję. – musnęłam jego usta – Ty też się świetnie prezentujesz w eleganckich spodniach i koszuli.
- Widzisz? Dla ciebie jestem w stanie nawet nosić garnitury – pokazał rządek śnieżnobiałych ząbków.
            Po kilku minutach podszedł do nas kelner, a my złożyliśmy zamówienie. Danie główne było świetne, ale deser! Prawdziwe cudeńko. Lody miętowe własnej roboty z truskawkami i płynną gorzką czekoladą, a na samym spodzie biszkopt umoczony w rumie. Rozpłynęłam się pod wpływem tych walorów smakowych. To było jak orgazm dla podniebienia. Wypiliśmy po lampce wina, cały czas patrząc sobie w oczy i wzajemnie się kokietując.
- A teraz zabieram cię na spacer – złapał mnie za rękę i poprowadził w kierunku Las Ramblas. Nocą było tu jeszcze piękniej niż za dnia – o ile to w ogóle możliwe.
            Szliśmy objęci pięknie oświetloną uliczką i najzwyczajniej w świecie cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Nie musieliśmy nic mówić. Chcieliśmy tylko czuć obecność tej drugiej osoby. Po półgodzinnej przechadzce znaleźliśmy się przed posiadłością gracza Blaugrany. Nie było to dla mnie dziwne, bo często u siebie nocowaliśmy. Ja miałam kilka swoich rzeczy u niego, on kilka swoich u mnie. W końcu byliśmy parą, no nie?
            Po wejściu do środka zaparło mi dech w piersiach. Na schodach były poustawiane malutkie świeczki, które oświetlały usypaną z płatków róż ścieżkę zapewne do sypialni. Chłopak wykorzystał moje zagapienie i mocno mnie do siebie przyciągnął i zaczął całować. Podobało mi się to, więc zaczęłam pogłębiać pocałunek. Cristian włożył dłoń pod moją sukienkę i gładził moje udo. Przycisnął mnie do ściany i drugą rękę wsadził w moje koronkowe majtki, których szybko się ze mnie pozbył. W ruch poszły jego palce. Dawał mi rozkosz, zupełnie nie myśląc o sobie. Całowaliśmy się bez przerwy, aż w końcu mój chłopak przeklął pod nosem:
- Cholera, nie wytrzymam – podniosłam jego brodę, wpiłam się w jego usta i rzekłam:
- A po co masz wytrzymywać? Tak jeszcze tego nie robiliśmy – uśmiechnęłam się promiennie i rozpięłam mu spodnie, z których natychmiast wyskoczył jego nabrzmiały członek.
- Serio chcesz tak tutaj i na stojąco? – w jego cudownych oczach płonęło pożądanie.
- Z tobą zawsze, wszędzie i w każdej pozycji – pocałowałam go. Już chciał połączyć nasze ciała, ale coś mu się przypomniało.
- Ale ja nie mam prezerwatywy. – posmutniał – Cholera, wiedziałem, że o czymś zapomniałem. A miało być tak cudownie – walnął dłonią w ścianę za mną.
- Dalej może być cudownie – szepnęłam zalotnie.
- To może ja skoczę do… - nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Daj spokój, jestem w stanie zaryzykować.
            I nie czekając dłużej wszedł we mnie z całą swoją siłą. Jęknęłam. Był taki duży. I sprawiał tyle rozkoszy. Katalończyk złapał mnie za udo i założył sobie moją nogę w pasie. Pompował coraz mocniej, cały czas obdarzając mnie pocałunkami. Mój świat zaczął drżeć, kiedy i on doszedł we mnie. Ciężko oddychaliśmy, ale brunet wziął mnie na ręce i zaniósł wyznaczoną ścieżką na górę. Nie myliłam się, co do jakiego pokoju ona prowadziła. Stanęłam na podłodze i zapatrzyłam się na łóżko, na którym było ułożone serce z płatków kwiatów, a w środku napis: „3MSC”. Chłopak objął mnie od tyłu i wtulił się w moją szyję.
- Tello – odwróciłam się do niego wzruszona.
- Podoba ci się?
- Pewnie, że tak. – musnęłam jego usta – Nie wiedziałam, że pamiętasz.
- Nigdy nie zapomnę naszego pierwszego, obejrzanego tylko we dwójkę filmu. Od tamtego wieczora ta produkcja ma dla mnie ogromną wartość sentymentalną.
            Pocałował mnie zachłannie. Zaczęłam rozpinać guziki jego koszuli, a on nie pozostał mi dłużny i zajął się moją sukienką, która po chwili znalazła się na podłodze. Katalończyk podniósł mnie i położył na łożu. Zostawiał mokre ślady po pocałunkach na całym moim ciele. Szybko pozbył się stanika, który był jedynym elementem garderoby, osłaniającym mnie. Oczy mu rozbłysły i przyssał się do moich sutków. Jeździł językiem, skubał, drażnił je palcami, a ja wiłam się pod nim. Postanowiłam przejąć inicjatywę i usiadłam na nim okrakiem. Już po chwili kochaliśmy się. Było nam tak dobrze. Darliśmy się w niebogłosy. Dobrze, że nie mieliśmy blisko sąsiadów. Dawaliśmy sobie orgazm za orgazmem. Byliśmy sobą nienasyceni, aż w końcu koło 3:00 nad ranem opadliśmy wykończeni i zasnęliśmy przytuleni do siebie.

***

            Promienie słońca bezlitośnie wdarły się przez duże przesuwane drzwi balkonowe. Niechętnie otworzyłam oczy i wtedy dostrzegłam, że piłkarza nie było już w łóżku. Sprawdziłam łazienkę – pusto. Doprowadziłam się więc szybko do porządku, założyłam majtki i chwyciłam koszulkę mojego chłopaka. Po cichutku zakradłam się na dół. W kuchni ktoś pogwizdywał. Podeszłam bliżej i wtuliłam się w plecy bruneta.
- O proszę, kto to wstał? – zaśmiał się i odwrócił, żeby mnie pocałować.
- Obudziłam się, a ciebie nie było, więc zarzuciłam na siebie, co miałam pod ręką i przybiegłam cię szukać. – siadłam na blacie – A tu takie zaskoczenie. – skubnęłam truskawkę – Mój piłkarzyk dla mnie gotuje – uśmiechnęłam się uroczo, a już po chwili dłonie Katalończyka, zamiast przygotowywać śniadanie, znalazły się na moich udach.
- Twój piłkarzyk cię kocha i nie miał serca budzić cię, bo tak słodko spałaś. No i postanowił zrobić ci śniadanko, ale ty mu to skutecznie utrudniasz – zaczął całować moją szyję.
- Ciekawe jak? – parsknęłam, a on oderwał się od moich obojczyków i spojrzał mi prosto w oczy. Myślałam, że zaraz w nich zatonę.
- Przychodzisz to do mnie ubrana jedynie w majtki i moją koszulkę, która nie sięga ci nawet do pół uda, obejmujesz mnie, a potem wskakujesz na blat i kusząco jesz truskawkę. I ty się jeszcze pytasz, jak mi utrudniasz i tak już zdecydowanie niełatwy proces przygotowywania posiłku? – dziwił się.
- Mogę sobie pójść – zrobiłam ruch, jakbym chciała zeskoczyć na ziemię.
- Siedź – pogroził mi palcem.
- No chodź tu mój przystojniaku. – chwyciłam go za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie, po czym objęłam go mocno nogami w talii, żeby mi nie uciekł i wpiłam się zachłannie w jego usta. Chciałam go coraz więcej. Po wczorajszej nocy byłam nienasycona – Mam pewien pomysł – wymruczałam mu do ucha.
- Jaki? – błądził rękoma pod moją, a w zasadzie swoją własną koszulką.
- Masz tu przygotowane truskawki, miód i tosty – przygryzłam wargę i uniosłam do góry brew.
- I? – chyba już wiedział, o co mi chodzi, bo podał mi truskawkę, w którą się wgryzłam, aż sok pociekł mi po brodzie. Nie musiałam się przejmować, bo mój ukochany natychmiast go ze mnie zlizał – Miód? – podsunął mi słoiczek, w którym zanurzyłam palec i wysmarowałam jego usta – Osz ty! – zaśmiał się – Teraz musisz posprzątać, bałaganiaro.
- Już się robi – przysunęłam do siebie jego głowę i zaczęłam go namiętnie całować, aż brakło nam tchu. Bawiliśmy się tak, aż Cristian nie ściągnął mi koszulki i nie wziął mnie na podłodze w kuchni.
- Całkiem przyjemny poranek – powiedział, leżąc na kaflach.
- Całkiem dobre śniadanie. – pocałowałam go w obojczyk – A mówiłeś, że nie umiesz gotować, kłamco.
- Nie wiedziałem, że można tak gotować. – przeciągnął mnie na siebie, co natychmiast podchwyciłam i usiadłam na chłopaku okrakiem. Jeździłam palcem po jego umięśnionym torsie, a on po moich plecach – Kocham cię, wiesz? Najmocniej na świecie – rzekł, patrząc mi prosto w oczy. Nie mógł kłamać. On nie potrafił mnie okłamać. Tak samo jak ja jego.
- Kocham cię i nigdy nie przestanę – odpowiedziałam i złączyłam nasze usta w pełnym uczucia i pragnienia pocałunku.
            Akurat skończyliśmy sprzątać po „śniadaniu”, kiedy zadzwonił mój telefon. To sekretarka dziekana prosiła, abym przyszła po jakieś dokumenty do podpisu przed podjęciem obrony pracy inżynierskiej z architektury. Powiedziałam, że będę za jakąś godzinkę.
            Wzięłam prysznic, założyłam czyste ciuchy, umalowałam się delikatnie, uczesałam i powiadomiłam Crisa, że muszę jechać na uczelnię. Zaproponował, że mnie podwiezie, bo sam miał trening. Pocałował mnie na pożegnanie i powiedział, że przyjdzie po treningu.
            Zastanawiałam się, po co kazali mi tak wcześnie przychodzić. Przecież te papiery można było podpisać na przykład jutro przed albo po zajęciach. Ale co? Trzeba to trzeba. Nie miałam pojęcia, że mogło chodzić o coś więcej niż tylko zwykłą parafkę.


***

No więc tak. Rozdział pojawił się szybciej aniżeli miałam to w planach,
więc... cieszcie się ;) A na dodatek jest to chyba jeden z dłuższych,
jeśli nie najdłuższy na tym blogu.
Wyczuwam komplikacje u Mel i Crisa. :p
Co pokrzyżuje im plany? Czy dziekan przyczyni się do małego zamieszania?
A może nic się nie stanie? Cóż, na te pytania, sami spróbujcie sobie odpowiedzieć. :p
Ja już wiem, ale nie powiem, hehe. Musicie poczekać na kolejne rozdziały.
Jednocześnie pragnę poinformować, że pracuję nad kolejnymi pomysłami,
które próbuję przelać na papier. Jakoś powoli, bo powoli, ale coś tam idzie. :)
Z kolei to opowiadanie mam zamiar zakończyć do końca miesiąca.
Ale czy dam radę? Hm, zostało 6 dłuższych, 1 krótszy i króciutki epilog.
No, zobaczymy, jak będzie z Waszą aktywnością. ;)
Potem w całości przenoszę się tutaj:
Później będę myśleć nad następnymi. ;D
A... Co do historii z Neymarem... Pisze się. 
Ogólnie pomysł jest, ale ostatnio jakaś taka blokada się pojawiła.
Obiecuję, że trochę przysiądę do kompa i postaram się coś napisać.
Buziaki ;*

9 komentarzy:

  1. Mega :)
    Już nie wiem jak mam chwalić tego bloga bo jest naprawdę genialny i szkoda że już tylko 5 rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietne i najlepsze kolejne mam nadzieje beda rowinie dobre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i oczywiście postaram się, by Was nie zawieść. :-D

      Usuń
  3. Rozdział boski <3
    Umieram z ciekawości co dalej XD
    Do następnego! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. Słońce słów mi normalnie brakuje na twoją twórczość. Czuje komplikacje i zaczynam się bać..
    Czekam na kolejny równie świetny rozdział mała. ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. No i jest next ;) Nie miałam czasu przeczytać wcześniej ;( rozdział jak zawsze świetny i ciekawy ;* czekam na next ;* weny ;p

    OdpowiedzUsuń