niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 32

            Po jakichś 45 minutach staliśmy już pod niewielkim, nowoczesnym domkiem. Dookoła ogrodzenia rósł wysoki żywopłot. Widać było, że za budynkiem znajduje się malowniczy ogród, a w nim między innymi piaskownica, huśtawka i zjeżdżalnia. Na pierwszy rzut oka widać było, że mieszka tu małe dziecko. Mała dopiero 27 marca czyli za ponad trzy miesiące skończy 3 latka, a już wszystko było przygotowane, żeby miała w życiu jak najlepiej. Cristian i Lorena bardzo ją kochali i przychyliliby jej nieba, gdyby tylko mogli. Ale nie ma się co dziwić. W końcu była ich córką. Kimś, kto w pewien sposób połączył ich na zawsze…
Moje rozmyślania przerwał dźwięczny głos powitania. Uniosłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętą, szczupłą brunetkę.  Spojrzała na Tello, potem na mnie i zaprosiła nas do środka. Zaparzyła nam kawy, kazała rozsiąść się na kanapie, a sama poszła na górę po dziecko. Dziewczynka, kiedy tylko zobaczyła swojego tatę, zaczęła się jej wyrywać i do niego podbiegła. Chłopak kucnął i mocno ją przytulił. Poczochrał jej włoski i posadził sobie na kolanach.
- Carlota, poznaj Melisę. – pokazał na mnie – Melisa jest moją dziewczyną. – uśmiechnął się – Mel, a to jest właśnie moja córeczka Carlota.
- Hej, szkrabie – przywitałam się z dzieckiem i delikatnie je pogilgotałam, na co odpowiedziało mi śmiechem.
- Tatusiu, pobawisz się ze mną? – zapytała, wlepiając w niego te swoje śliczne oczęta.
- Pewnie, chodź. Pokażesz mi, jakie masz nowe zabawki – wziął ją na ręce i poszli do jej pokoju.
- Jak lot? – zapytała Lorena, przerywając tym samym niezręczną ciszę.
- W porządku. Barcelona nie jest znowu tak daleko. – posłałam jej ciepły uśmiech, wypiłam łyk kawy i zaczęłam – Posłuchaj, Lorena. Żeby było jasne. Ja nie mam zamiaru wtrącać się w twoje i Crisa sprawy. Nie mam też zamiaru zastępować Carlocie matki. Chcę tylko, żeby mnie polubiła i będę się z całego serca starać, żeby tak się właśnie stało. Wiem, że dzieciom z rozbitych rodzin jest trudno. Nie chcę, żeby twoja córka myślała, że zabieram jej tatę. Ja naprawdę chcę tylko szczęścia Crisa, a wiem, że córka jest jego oczkiem w głowie…
- Naprawdę poważnie o nim myślisz? – spojrzała na mnie spode łba – Nie zrozum mnie źle, ale nie chcę, by moja córka najpierw cię pokochała, a potem cierpiała, kiedy odejdziesz.
- Wiesz, szczerze mówiąc nigdy nie myślałam o stabilizacji, ale przy nim… Czuję, że to jest ten facet, z którym chcę spędzić resztę życia – uśmiechnęłam się mimowolnie.
- Wiem, że znacie się od kilku lat i od początku coś iskrzyło, więc wiem, że nie chodzi ci tylko o jego kasę. Mimo naszego rozstania nadal będziemy się spotykać ze względu na Carli i musisz być tego w pełni świadoma. Nas już nic poza nią nie łączy. On ma ciebie, ja też się z kimś spotykam. Nam nie wyszło, ale z całego serca życzę mu jak najlepiej. W końcu to ojciec mojego dziecka. A ty wydajesz się być naprawdę miłą osobą. Nie dziwię się Crisowi, że cię pokochał. Tylko proszę cię, - jej twarz nagle przybrała poważny wyraz – nie skrzywdź go. Kiedyś to był casanova, ale teraz się zmienił i stara się, żeby nie spieprzyć waszego związku.
- Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że się dogadamy, a tu proszę.
- No widzisz. – zaśmiałyśmy się – A co wyście tak przytachali w tych torbach? – skinęła na przedpokój.
- Prezenty dla małej, ale Cristian tak się ucieszył na jej widok, że najwyraźniej o nich zapomniał.
- To weź je i idź do nich. Pierwsze drzwi po lewej.
- Ale sądzisz, że powinnam? On pewnie chce spędzić trochę czasu tylko z córką… - rzuciłam niepewnie.
- Daj spokój. Gdyby tak było, nie zabierałby cię ze sobą. Jak widać on też poważnie o tobie myśli. I coś mi się wydaje, że na dobre zagościsz w naszym życiu, Mel. – dodała mi otuchy – No już, leć do nich, a ja zadzwonię do mojego Martina.
            Podniosłam się z kanapy, zabrałam przywiezione pakunki i powoli ruszyłam na piętro. Słysząc śmiechy, kąciki moich ust mimowolnie się uniosły. Delikatnie zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się przytulny, fioletowy pokoik z kremowymi mebelkami, a na wykładzinie siedział mój chłopak ze swoją córką. Budowali coś z klocków. Chyba zamek.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, - uśmiechnęłam się do dziewczynki nieco zakłopotana – ale chyba o czymś zapomniałeś, Cristian – pomachałam mu przed oczami torbami.
- A kto powiedział, że zapomniałem? – zaśmiał się uroczo i popatrzył mi w oczy – To był po prostu pretekst, żebyś do nas przyszła.
- Mel? – odezwała się Carlota – A co tam masz? – wyszczerzyła się i mogłam stwierdzić, że ma taki sam uśmiech jak jej ojciec.
- A prezenty mam. Przywieźliśmy ci troszkę rzeczy z Barcelony. – pomachałam pakunkami – No chyba, że nie chcesz…
- Chcę, chcę, chcę – podbiegła do mnie i zaczęła wyciągać ich zawartość na mały stoliczek. Musiała być bardzo uradowana, bo, kiedy skończyła, podeszła do mnie, mocno przytuliła i dała buziaka.
- O, a za co to? – zapytałam.
- Dziękuję za prezenty. – uśmiechnęła się rozbrajająco – I za to, że kochasz tatusia.
- Nie musisz mi za nic dziękować, skarbie – wyciągnęłam do niej ręce, a ona usiadła mi na kolanach i wtuliła się we mnie.
- Ej, ja też tak chcę – piłkarz zrobił minę zbitego psiaka.
- No to chodź do nas – powiedziałyśmy jednocześnie, co wywołało salwę śmiechu u całej naszej trójki.
            Katalończyk usiadł za mną i mocno nas objął. Obie dostałyśmy po buziaku, więc zaczęłyśmy się śmiać, a w odwecie chłopak zaczął nas łaskotać. Udało nam się mu wyrwać.
- Już, już! Poddaję się! – piszczała Carli.
- A ty, Meli? – zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha i zaczął się do mnie skradać na kolanach – Też się poddajesz? Czy myślisz, że wygrasz?
- Ha, nie boję się ciebie – popatrzyłam na niego spod zmrużonych powiek.
- No to może powinnaś zacząć? – wymruczał mi do ucha.
- Nie mam się czego bać. Przecież ty jesteś potulny jak baranek. – odpowiedziałam i zwróciłam się do dziecka, które już szykowało się do skoku na ojca – Prawda, Carlota? – a ona jak na zawołanie, wskoczyła mu na plecy i zasłoniła oczy.
- Ej! – krzyknął – To jest jakiś spisek!
- Nie, Kochanie. To jedynie kobieca solidarność, no nie? – przybiłam piątkę z moją wybawczynią.
- No to czy kobiety będą tak tu sobie siedziały, czy może pójdą ze mną na spacer?
- A dokąd? – zapytała mała.
- A dokąd byś chciała?
- No nie wiem… A dokąd by chciała iść Mel?
- Nie znam tego miasta – wyszeptałam delikatnie zawstydzona.
- Wiesz, skarbie, Melisa jest pierwszy raz w Madrycie i nie wie, co tu jest fajnego – wytłumaczył córce zawodnik Dumy Katalonii.
- Nie wiedziałam. – posmutniała, ale tylko na chwilkę, bo wpadł jej do głowy jakiś pomysł – Tatusiu, a może pokażemy Mel nasze miejsce?
- Ale jesteś pewna? Nikomu go nie pokazywaliśmy. Do tej pory było tylko nasze – upewniał się.
- Wiem, ale to twoja dziewczyna i ją lubię, więc myślę, że nic się nie stanie, jak zobaczy nasze miejsce – powiedziała, a mi nagle zrobiło się ciepło na sercu.
- No to postanowione. – uśmiechnął się promiennie – Melisa, tylko musisz pamiętać, że to jest sekretne miejsce, ok?
- No pewnie. Nikomu nic o nim nie powiem.
- No to idziemy. – zarządził chłopak i zeszliśmy na dół – Lorena, zabieramy małą na spacer, ok? Jakby coś jestem pod telefonem!
- W porządku! – odkrzyknęła z kuchni, kiedy wychodziliśmy z domu.
            Szliśmy alejkami pięknego parku, aż w końcu skręciliśmy z głównej ścieżki i udaliśmy się przez trawnik w kierunku polanki ukrytej za ścianą drzew i krzaków. Było tam kilka skał, krzewów i piękny widok. Spokojnie, bez wrzawy sąsiadującego z tym miejscem placu zabaw.
- I jak ci się podoba nasze sekretne miejsce, Kochanie? – zapytał brunet, przyciągając mnie do siebie.
- Tu jest naprawdę ślicznie. – uśmiechnęłam się – Ładne miejsce sobie znaleźliście.
- Teraz to jest też twoje miejsce – powiedziała nieśmiało dziewczynka.

***

            Kiedy tylko wróciliśmy do hotelu, byłam niesamowicie zmęczona, więc od razu poszłam wziąć odświeżający prysznic. Nie miałam pojęcia, że tak małe dziecko może być tak żywiołowe… Umyłam się, wytarłam, nabalsamowałam i rozczesałam mokre włosy. Wtedy dotarło do mnie, że nie zabrałam ze sobą piżamy! Ale cóż poradzić? Nie będę się przecież wstydziła własnego faceta. Zawinęłam się szczelnie w ręcznik, który sięgał mi maksymalnie do połowy uda – chociaż szczerze w to wątpiłam – oraz wyszłam z łazienki. Wchodząc do sypialni, zauważyłam, że Tello leżał na łóżku i chyba spał, bo miał zamknięte oczy. Podeszłam do walizki i schyliłam się, kiedy poczułam silne ramiona na swojej talii. Już po chwili siedziałam na piłkarzu, który nadal leżał na łożu.
- Ej, co to miało być? – zaśmiałam się – Szukałam piżamy – udałam naburmuszoną.
- Skoro tak otwarcie mnie kusisz, to musisz ponieść tego konsekwencje, piękna – zaczął jeździć dłońmi po moich udach.
- Ja kuszę? – powiedziałam z wyczuwalną w głosie ironią i przejechałam jeszcze wilgotną dłonią po jego nagim torsie.
- A nie? Przychodzisz tu prawie naga i zmysłowo się schylasz! A teraz siedzisz na mnie okrakiem, a jedyne co na sobie masz to króciutki ręcznik! – w jego oczach błysnęły iskierki pożądania.
- Nie moja wina, że byłam tak zmęczona, że idąc się umyć, zapomniałam zabrać piżamy…
- Ciekawe kto cię tak wykończył – zachichotał i ucałował mnie w zagłębienie między obojczykami.
- Carlota to prawdziwy wulkan energii – przyznałam.
- Muszę jej powiedzieć, żeby cię tak na drugi raz nie wykończyła.
- A to czemu? Nie chcesz, żebym spędzała czas z twoją córką? – posmutniałam, ale on uniósł moją brodę i patrząc prosto w oczy, rzekł:
- Kochanie, bardzo chcę, żebyście się polubiły. Chociaż odnoszę wrażenie, że mała już cię pokochała. Ale muszę ją ostrzec, że nie może cię tak męczyć, bo jej tatuś też chce spędzić trochę czasu ze swoją dziewczyną i się z nią pobawić. A żeby się bawić, nie można być padniętym – zaśmiał się, kiedy walnęłam go z pięści w brzuch.
- Ani mi się waż mówić tak dziecku! A jak powie Lorenie, że nie może się ze mną długo bawić, bo wieczorem tatuś też będzie chciał się ze mną pobawić? – byłam oburzona.
- Ale co ja na to poradzę, że tatuś chce się czasem zabawić ze swoją dziewczyną? – zapytał niewinnie i zaczął mnie namiętnie całować.
- Czasem? – zapytałam podchwytliwie.
- Mhm. O każdej porze dnia i nocy – wyszeptał mi zmysłowo do ucha.
- Oj, uważaj tatuśku, bo jak tak będziesz szalał, to możesz znowu wpaść w pieluchy.
- Dla ciebie nawet pieluchy - wsunął dłonie pod mój ręcznik, który już po chwili leżał na podłodze.
- Ej, będzie mi zimno – zrobiłam smutną minkę.
- Już ja cię zaraz rozgrzeję! – powiedział i położył mnie na plecach, a sam podparty na przedramieniu, zawisł nade mną i przyjrzał mi się badawczo – Myślałem, że nieśpieszno ci do potomstwa.
- To dobrze myślałeś, ale nigdy nie mówiłam, że nie chcę mieć dzieci. Do tego potrzeba przede wszystkim odpowiedniego faceta – pogładziłam go po policzku, a on ucałował wewnętrzną stronę mojej dłoni.
- I jak? Znalazłaś go? – coś rozbłysło w jego oczach, ale nie wiedziałam, czy to było pożądanie, czy czułość. A może jedno i drugie?
- A jak myślisz? – wpiłam się zachłannie w jego usta.
- Myślę, że jesteś najlepszym, co mnie mogło w życiu spotkać. Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej.

- To się okaże – dodał z chytrym uśmieszkiem, po czym zaczął się drażnić z moją kobiecością, a następnie połączył nasze ciała w jedność. Wielokrotnie tej nocy.






CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

***

No i macie kolejny ;)
Nie jestem przekonana, czy wyszedł, ale..
W końcu i tak to Wasze zdanie jest najważniejsze. ;D
Liczę na szczere opinie.
Wkrótce trochę świątecznej atmosfery ukaże się na blogu, ale cóż...
Tak musi być. :) A potem?
Hehe, szykuję Wam niespodziankę. I takiego jednego Argentyńczyka.
No ok, może nie do końca jednego. :p
Nie wiem, czy jest to wiadomość dobra, czy zła,
lecz drobnymi kroczkami zaczynamy się zbliżać ku końcowi.
Ale, ale. Drodzy Czytelnicy, spokojnie. ;)
Przewiduję jeszcze jakieś 10 - 13 rozdziałów + epilog.Oczywiście po zakończeniu tego bloga,
będziecie mogli mnie częściej znaleźć tutaj:

12 komentarzy:

  1. Hehe kochana BOSKI!!!
    Carlota poprostu mnie rozwaliła;D
    A końcówka..uhuhu jak się rozkręca;D
    No czekam na następne;***<33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka słodka Carli ;) Nom, Cris się rozkręca, ale będzie jeszcze lepiej, hehe ;D Cieszę się <3

      Usuń
  2. Mamuniu genialny rozdział! Jacy oni są uroczy *,*
    Czekam na kolejny z niecierpliwością ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana. ;* A no są, hehe. :D Cieszę się, Słońce <3

      Usuń
  3. Jak zawsze świetny rozdział nic dodać nic ująć nie wiem czemu marudzisz że słaby... :) czekam na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  4. Boski rozdział!
    Cris jaki kochany! ;3 A mała jeszcze bardziej ;>
    Czekam na kolejny! ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. No to mnie zdziwiłaś, całkiem inaczej wyobrażałam sobie to spotkanie.. Oczywiście zaskoczenie na plus :3 Mała jest taka kochana, zupełnie jak tatuś ; > Miłość kwitnie ♥ Czekam na kolejny i pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyno zadziwiasz mnie!:D
    Rozdział boski! Obiecuje czytać :*
    Czekam na nexa!
    Kinga

    OdpowiedzUsuń