środa, 13 maja 2015

Rozdział 34

            O 16:45 wylądowaliśmy na El Prat. Szybko zabraliśmy swoje bagaże i udaliśmy się na chroniony parking, na którym stało auto Crisa. Szybko się zapakowaliśmy i ruszyliśmy w drogę. Niestety trafiliśmy na korki, co znacznie opóźniło nasz przyjazd. Kiedy zatrzymaliśmy się na podjeździe rodzinnego domu mojego towarzysza, wybiła 17:50. W drzwiach momentalnie pojawiła się urocza kobieta koło pięćdziesiątki. Musiała nas wypatrywać przez okno. Chłopak otworzył mi drzwi, złapał za rękę i pociągnął w stronę wejścia.
- Cristian! – wyraźnie cieszyła się na widok syna, którego natychmiast uściskała.
- Mamo, to jest moja ukochana, Melisa. Meli, poznaj moją mamę.
- Miło mi panią poznać, pani Herrera – wyciągnęłam do niej rękę.
- Mnie również, dziecko. – uśmiechnęła się – Możesz mi mówić po imieniu. Jestem Mari. – pociągnęła nas dalej i wskazała na wstającego z fotela mężczyznę – A to jest mój mąż, Joaquin.
- Miło mi pana poznać. – uścisnęłam jego dłoń – Melisa to polskie imię, ale hiszpańskim odpowiednikiem jest Melitta, więc jeśli to państwu bardziej odpowiada… Albo po prostu Meli – oblałam się rumieńcem.
- Cóż, mój syn tak wiele nam o tobie opowiadał, że mam nadzieję, że nie będziemy musieli się do ciebie długo zwracać po imieniu, tylko będziemy mogli nazywać cię po prostu córką – wypalił pan Tello.
- Tato, chcesz mi ją spłoszyć? – marudził piłkarz.
- Kochacie się, więc co za problem? – wzruszył ramionami i wrócił na fotel.
- Joaquin, daj młodym czas. – upomniała go żona – Synku, idź po wasze bagaże, a ja zrobię kolację.
- To ja pani pomogę – poczłapałam za kobietą do kuchni.

            Wieczór minął nam bardzo miło. Wspólnie z panią Mari przygotowałyśmy kolację, a potem siedzieliśmy przy kominku i rozmawialiśmy. Kiedy pan Joaquin usłyszał, że znam się na piłce nożnej i przetestował moją wiedzę, zaczęliśmy rozmawiać na tematy sportu. Jak się okazało, pan Tello był wielkim fanem skoków narciarskich i ubolewał, że nie biorą w nich udziału Hiszpanie. Uważał, że to przecież taka piękna dyscyplina. Wypytał mnie o całą naszą polską kadrę, a także o Stocha i Małysza. Był też ciekaw mojej opinii o Amanie, Morgernsternie, Schlirenzauerze, Dietharcie, Koflerze, Bardalu i Kasaim. Wypiliśmy po piwie i opowiadaliśmy sobie różne anegdotki. Musiałam przyznać, że rodzice mojego faceta byli naprawdę cudowni i zabawni.

***

- Chyba nie jest tak źle, skoro jeszcze nie zwiałaś – zaśmiał się Cristian, kładąc się obok mnie na łóżku.
- Twoi rodzice są naprawdę w porządku. Obawiam się, że gorzej będzie z moimi, bo tu przynajmniej nie ma bariery językowej.
- Będzie dobrze. Mówią trochę po angielsku. Ja znam kilka zwrotów po polsku…
- Co ty znasz?
- No troszkę się uczyłem… - zawstydził się.
- Żartujesz?
- Nie. Chciałem się nauczyć twojego języka, ale on jest strasznie trudny.
- Kochanie, ale nie musiałeś – pocałowałam go.
- Nie musiałem, ale chciałem. – zaświeciły mu się oczy - No a teraz nadrabiamy zaległości.
- Co? Jakie niby?
- A takie – zaczął mnie namiętnie całować, a potem pieścić moje piersi. Musieliśmy się hamować, bo często hałasowaliśmy w sypialni, a przecież nie mogli nas usłyszeć rodzice.

***

            W wigilijny poranek po przebudzeniu, leniwie się przeciągnęłam i ziewnęłam. Przewróciłam się na bok i zauważyłam, że mój ukochany jeszcze śpi, więc leżałam tak sobie jakiś czas, patrząc na niego. Matko, on był taki przystojny. Jak młody bóg. Był po prostu moim ideałem. Kochałam go nad życie. I wiedziałam, że moje uczucie jest w stu procentach odwzajemnione. Złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach i wtedy się poruszył. Sapnął i zanim otworzył oczy, wyszukał ręką moje biodro, po czym mnie do siebie stanowczo przysunął, na co się zaśmiałam.
- Nie śmiej się, kiedy jestem wygłodniały po śnie – mówił ledwie przytomnym głosem.
- Wygłodniały?
- Mhm. Przez jakieś osiem godzin nie widziałem kobiety mojego życia, a przez jakieś dziewięć się z nią nie kochałem – figlarny uśmiech zamieścił na jego twarzy.
- Ach, no tak. Toż to wręcz wieczność – zaśmiałam się, a on mocno mnie od siebie przycisnął. Jako, że spaliśmy pod jedną kołdrą, nic nas nie dzieliło. Poczułam jak jego członek unosił się i naciskał lekko na mój brzuch.
- Widzisz, jak ty na mnie działasz?
- Wydaje mi się, że odpowiednio. – zachichotałam – No, ale musimy coś z tym zrobić.
- Czyżby?
- Zaraz coś zaradzę.
            Wpełzłam całą pod kołdrę i pochyliłam się nad męskością piłkarza. Delikatnie musnęłam ją palcem, a ona już była w pełni gotowa do działania. Chwyciłam ją w dłoń i delikatnie przesuwałam po niej w tę i z powrotem. Drugą ręką drażniłam jego żołądź. Usłyszałam, jak z ust faceta wydobywał się cichy jęk. Zaczęłam więc pieścić jego jądra, a penisa obdarzałam licznymi pocałunkami, po czym wzięłam go całego do ust. Drażniłam go, aż w końcu Cris doszedł, ciężko przy tym dysząc.
- Lepiej? – zapytałam kokieteryjnie, kładąc się ponownie na poduszce.
- Kobieto, co ty ze mną robisz? – natychmiast znalazł się nade mną.
- A co? Zwariujesz kiedyś przeze mnie? – uśmiechnęłam się prowokująco.
- Już zwariowałem. Na twoim punkcie. Ponad dwa lata temu – wpił się w moje usta i coraz to pogłębiał pocałunek. Rozchyliłam usta i nasze języki odnalazły swój własny rytm.
- Kochanie? – wyspałam, kiedy przeniósł się z pocałunkami na moją szyję.
- Tak? – nie przestawał.
- Chyba powinniśmy wstać, ubrać się i zejść na śniadanie, bo jak nie, to twoja mama tutaj zaraz wpadnie. A za dwie godziny musimy być na lotnisku.

- Eh… Masz rację. I musimy się jeszcze spakować – mruknął i przewrócił się na plecy, a ja pocałowałam jego klatkę piersiową i poszłam odbyć poranną toaletę.






CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

***

No to co?
W następnym rozdziale akcja przeniesie się do Polski.
Wkrótce "porwanie" w wykonaniu Shaki oraz Anto.
W niedalekiej przyszłości mam też dla Was niespodziankę,
jaką będzie niezła imprezka, ale nie zdradzę jaka.
No ok, będzie wesele, ale...
No właśnie - czyje? Top secret. :p
Kilka kolejnych wpisów będzie raczej "ociekających" szczęściem,
lecz to tylko cisza przed burzą.
Dziękuję za każdy komentarz,
ponieważ jest to dla mnie niesamowita motywacja do pisania.
Jak na razie mam kocioł w szkole i życiu prywatnym,
ale postaram się bloga nie zaniedbywać.
Buziaki <3

6 komentarzy:

  1. Ależ pikantny ten rozdział ;D
    Zaciekawiłaś mnie tym co wydarzy się w dalszych rozdziałach i mam nadzieję, że długo nie będę musiała czekać aby je przeczytać. ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała .. a to co zapowiadasz?! Nic tylko czekać na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się doczekałam wreszcie <3
    Cudowny rozdział!
    Czekam na kolejny ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń