poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 8

            Nazajutrz rano obudziłam się w świetnym humorze. Troszkę tym zadziwiłam moją przyjaciółkę, bo myślała, że będę dalej przeżywać wczorajszą kłótnię. Ale postanowiłam niczego nie rozpamiętywać. Ja nie byłam niczemu winna. To Andrzej i Łukasz mają jakąś paranoję albo obsesję. Poza tym, dzisiaj miała być impreza i miałam zamiar się na niej świetnie bawić. Musiałam wykorzystać te trzy ostatnie dni w Katalonii na maxa. Nie obchodziło mnie zdanie tych dwóch debili, którzy udawali moich starszych braci. A niech się obrażają, jak chcą! Teraz liczyłam się tylko ja. Czas na odrobinę egoizmu.
            Poszłyśmy na śniadanie do pobliskiej kawiarni, ponieważ żadna z nas nie miała jak na razie ochoty widzieć się z naszymi kumplami. Tak naprawdę to Larysa chyba miała do nich większe pretensje niż ja sama. I za to ją kochałam. Wskoczyłybyśmy za sobą w ogień. Dawno temu obiecałyśmy sobie, że będziemy dla siebie najważniejsze i nic ani nikt nas nigdy nie rozdzieli.
            Po dawce kalorii i kofeiny udałyśmy się na zakupy. Chciałyśmy się jeszcze raz przejść po tych wszystkich pięknych butikach. Oczywiście nie mogłyśmy przepuścić wyprzedaży w jednym z markowych sklepów. Tak więc wróciłyśmy do hotelu bardzo zadowolone i jednocześnie obładowane torbami. Ja kupiłam sobie 2 koszulki, szorty, trampki i sandałki na szpilce, a Lara jeansy, spódniczkę i dwie sukienki.
            Obiad zjadłyśmy na mieście, toteż po przekroczeniu progu naszego pokoju, kolejno wzięłyśmy prysznic i powoli zaczęłyśmy się szykować na wieczorne wyjście. Ja postawiłam na beżowy manicure z czarnym wykończeniem, czarne szorty od Kate Moss dla Top Shopu, czarną koszulkę z napisem „Every woman is a rebel” i czarne, skórzane slip-ony.

Z kolei Lara wybrała jeansowe szorty, jeansową koszulę bez rękawków, szare trampki i graficiarski, wielokolorowy manicure. Ja zostawiłam moje długie włosy rozpuszczone, tylko dodatkowo podkreśliłam fale, a moja blondyna zaplotła sobie wariackie warkocze.


Piętnaście po szóstej byłyśmy już gotowe. Wypiłyśmy jeszcze kawę, zabrałyśmy telefony i klucz od pokoju, po czym wyszłyśmy, wsiadłyśmy do windy i zjechałyśmy do holu. Tam już czekali na nas chłopcy. Ucieszyli się nasz widok. Chyba im ulżyło.
- No hej – przywitałam się z nimi, nie wyrażając przy tym żadnych uczuć.
- Cześć, piękne – uśmiechnął się Luki, podszedł do swojej dziewczyny i namiętnie ją pocałował.
- Siema. – rzucił Andrew – Melisa, możemy porozmawiać? – nigdy tak do mnie nie mówił.
- A o czym? – udawałam niewiniątko, niech się trochę pomęczy.
- No o wczorajszym. – powiedział nieśmiało – Słuchaj, chciałem cię bardzo przeprosić. To nie tak miało wyglądać. Zrozum, że ja się o ciebie martwię, zresztą Luki też. Jesteś dla nas jak młodsza siostra i przyjeżdżając tu, zgodziłem się wziąć za ciebie odpowiedzialność. A ty mi tu takie rzeczy odwalasz. Wychodzisz sobie gdzieś z jakimś nowopoznanym Hiszpanem…
- Andrzej, - przerwałam jego wywód – ja jestem dorosłą, w pełni odpowiedzialną za siebie sobą. Wiedziałam, że nic mi się nie stanie. Może to głupie, ale od razu poczułam, że to może być świetny przyjaciel. Jest miły, mądry, zabawny, kochany. Nie masz się czym martwić. Zrozum to w końcu!
- Och, no dobra. Niech ci będzie. Ale i tak będę miał na was oko. Nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził.
- Dobra! Już! Koniec! Impreza nam ucieknie! – powiedział Łukasz i wyszliśmy z hotelu.

***

            Na plaży było już mnóstwo ludzi. Alkohol lał się strumieniami. Muzyka była głośna, ale aż się prosiło, żeby tylko zacząć tańczyć. Nie myśląc zbyt wiele, pociągnęłam Larę i ruszyłyśmy na piaszczysty „parkiet”. Poruszałyśmy się w rytm muzyki, kiedy wszyscy w koło zaczęli śpiewać refren:
„That girl’s a trip,
A one way ticket.
Takes you miles high, so high,
'cause she’s got that one international smile.
Catch her if you can.
Yeah, she's so in demand.
Takes you miles high, so high,
'cause she’s got that one international smile.”
            Ludzie wariowali, a my się strasznie zmęczyłyśmy. Stwierdziłyśmy, że czas na przerwę. Poszłyśmy więc w stronę baru, gdzie siedzieli nasi przyjaciele. Wypiłyśmy po szklance wody z cytryną i usiadłyśmy na hokerach. Po chwili poczułam wibrację w kieszeni. Dostałam SMS’ a. Nadawcą był nie kto inny jak Cristian.
„Ja już jestem na plaży. Zaraz pojawię się przy barze. Nie uciekaj mi tylko :D”
Bezwiednie się uśmiechnęłam, co nie uszło uwadze Lary.
- Coś się stało? – zapytała rozbawiona.
- Cris tu zaraz będzie, więc, chłopcy, – wskazałam na nich – proszę was, nie róbcie siary, ok? – w odpowiedzi jedynie pokiwali mi twierdząco głowami.
            Chwilę później zauważyłam w tłumie ludzi przystojnego bruneta, podążającego w moją stronę. Świetnie się prezentował. Co jak co, ale nie można było mu odmówić tego, że jest nieziemsko przystojny.
- Hej, Mel! – przywitał się ze mną serdecznie, a ja go przytuliłam.
- Cześć, Cris. A to są właśnie moi przyjaciele. Kochani, poznajcie Cristiana. – wskazałam na niego – A to jest Lara, Andrew i Luki.
            Panowie podali sobie dłonie, ale chyba jeszcze nie do końca do nich docierało, że stoi teraz przed nimi świetny piłkarz ich ulubionej drużyny – Cristian Tello…  Wydawali się być zbici z tropu.
- Too… Mieszkasz w Barcelonie, tak? – zaczął speszony Andrzej.
- Tak. – uśmiechnął się serdecznie – Jestem Katalończykiem.
- Ahaaa…. – upił łyk zimnego piwa.
- Melisa, do cholery! Dlaczego nie powiedziałaś, że spotykasz się z Cristianem Tello?! Z tym Tello – podkreślił mocno przedostatnie słowo Łukasz.
- Po pierwsze: my się tylko przyjaźnimy. – zaczęłam spokojnie, zerkając niepewnie na piłkarza, bo nie wiedziałam, czy nie jest jeszcze za wcześnie, by określić naszą relację tym mianem – Po drugie: przecież to jest normalny facet. A po trzecie: i tak byście mi nie uwierzyli – pokazałam Polakom język.
- Ale…
- Bała się, że nie będziecie jej odstępować na krok, bo jesteście w stosunku do niej bardzo opiekuńczy. A, nie okłamujmy się, piłkarze zazwyczaj nie są pokazywani w dobrym świetle – wtrącił się Cris.
- Dobra, koniec tych smętów. Przyszliśmy tu przecież na imprezkę! Ludzie ogarnijcie się, zostały nam tylko 2 dni w tym raju. Musimy je wykorzystać! Chodź Melka! – chwyciła mnie za nadgarstek Larysa i zaciągnęła do tańca. Byłam jej wdzięczna za wybawienie. Tym razem leciała piosenka Iggy Azalea’y „Black Widow”. Przetańczyłyśmy jeszcze ze dwie nuty, kiedy podeszli do nas chłopcy. Luki porwał do tańca swoją dziewczynę, a mnie Tello.
Wariowaliśmy w tłumie w najlepsze, kiedy facet na scenie zaczął śpiewać przebój Sama Smitha „Stay with me”. Chciałam iść usiąść, ale wysoki brunet przyciągnął mnie do siebie, delikatnie objął w talii i zaczęliśmy się kiwać w takt pięknej ballady. Nieśmiało założyłam ręce na jego karku. Trwaliśmy tak, nieco w siebie wtuleni. Matko, jakie on miał prześliczne oczy… Mogłabym w nich zatonąć. Boże, dziewczyno! Ogarnij się!
- Wiesz, Mel, tak sobie pomyślałem… Chociaż nieważne – urwał.
- No mów, jak już zacząłeś. – zachęcałam – O co chodzi?
- Bo tak sobie pomyślałem. Ale jeśli nie chcesz, to ok.
- Ale Cris. Skąd mogę wiedzieć, czy chcę czy nie, jeśli nie wiem o co chodzi?
- No w niedzielę jest mecz na Camp Nou. Gramy z Granadą i pomyślałem, że może mielibyście ochotę przyjść? Załatwiłbym wam bilety…
- A to nie byłby dla ciebie problem?
- No coś ty. – odparł żywszy – Bardzo bym się ucieszył, jeśli siedziałabyś na trybunach. No a po meczu moglibyśmy się spotkać i pożegnać jak należy.
- Hmm… - udałam, że się zastanawiam – To chyba dobry pomysł. W końcu na lotnisku wzbudziłbyś niemałą sensację, a tak… No, ja się zgadzam. Nie wiem jak oni – wskazałam głową na moich przyjaciół siedzących z drinkami w dłoniach.
- Postaram się ich przekonać – szepnął mi na ucho, a mnie przeszły ciarki.
            Piłkarz poinformował moich towarzyszy o planach na jutrzejszy dzień. Zgodzili się bez dwóch zdań, bo Katalończyk obiecał miejsca w jednym z lepszych sektorów. Koło jedenastej wieczorem odprowadził nas do hotelu. Pożegnaliśmy się czułym uściskiem i poszłam wziąć orzeźwiający prysznic. Potem ułożyłam się w łóżku i próbowałam zasnąć, gdy nagle usłyszałam głos mojej psiapsiółki.
- Wiesz, dawno nie widziałam cię takiej szczęśliwej.
- Jak to? Przecież ja zawsze jestem radosna. No, może z małymi wyjątkami – obróciłam się na bok, by widzieć moją rozmówczynię.
- No niby tak, ale mi chodzi o inny rodzaj radości. Zrozum, ostatni raz tak tańczyłaś i się zachowywałaś z Błażejem na mojej domówce w czasie ferii zimowych… - zorientowała się, że chyba powiedziała trochę za dużo.
- Lara, daj spokój, to już zamknięty rozdział. Rozstaliśmy się, uznaliśmy, że tak będzie lepiej. Po prostu nie przetrwaliśmy próby czasu. – obróciłam się na drugi bok – Dobranoc.
- Jak wolisz. Dobranoc – w końcu odpuściła.




CZYTASZ=KOMENTUJESZ
***

No hej :D
Przychodzę do Was z kolejnym rozdziałem
tej historii, która mam nadzieję,
że się komuś podoba. ;)
Rozdział może nie jest zbyt długi,
ale muszę Was uprzedzić,
iż niestety kilka kolejnych będzie krótszych.
Jednak, żeby Wam to w jakiś sposób wynagrodzić,
postaram się dodawać wpisy częściej.
Będzie Wam to odpowiadało?
Piszcie, co sądzicie.
Kooooocham <3
PS Dziękuję za ponad 1500 wyświetleń ;**

14 komentarzy:

  1. Czemu ona musi wyjeżdżać z Barcelony :/ niech Tello przedłuży jej pobyt XD hahaha <3
    Mmm *.* ta piosenka z Crisem ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, co ja mogę powiedzieć (a raczej napisać)? Cris bardzo by chciał, żeby Meli została, ale ta dziewczyna ma taką trochę pokręconą logikę i nie zawsze dokonuje właściwych wyborów... ;*

      Usuń
  2. Kochana, kochana, kochana. <3 Tello powinien zaśpiewać Mel "Stay with me" ;D
    Rozdział oczywiście cudowny! Ciągle pisze to słowo.. Powtarzam się ;D
    Więc czekam na kolejny rozdział i oczywiście cieszę się, że będą pojawiać się częściej. Buuuziak ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Słońce, Cristian może i chciałby zaśpiewać, ale z pewnością bałby się jej reakcji - przecież tak krótko się znają. :D Dziękuję i też przesyłam buziaczki ;**

      Usuń
  3. Ojej... Jaki cudowny rozdział!
    Tello jest taki kochany! Pewnie zrobi wszystko żeby Melisa została :P i dobrze! I jeśli masz dodawać krótsze rozdziały, to... Mi pasuje! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Cris chciałby, żeby została, ale nie będzie pewien, co może zrobić ;**

      Usuń
  4. Mam nadzieję że rozdział 9 pojawi się najszybciej jak może :D
    Tutaj mnie informuj o NN http://siostrakubyb.blogspot.com/ jeśli chcesz, zachęcam też do czytania, dawajmy motywację sobie nawzajem, pisarki muszą trzymać się razem ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno wpadnę do Ciebie, a next na pewno w tym tygodniu i to przed weekendem. Wszystko zależy od mojego humoru, że się tak wyrażę i waszej aktywności oczywiście. :D

      Usuń
  5. Rób j jak uważasz ja i tak już czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny, fantastyczny rozdział <33 czekam na kontynuację :*** /neyforever18

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! <3
    Czekam na następny! ;**/Zuza

    OdpowiedzUsuń