O
osiemnastej zaczęłyśmy się zbierać. Nie miałam zamiaru się jakoś zbytnio
szykować. Przecież to mecz mojej ukochanej drużyny i uraziłabym jej honor jeśli
założyłabym coś innego niż klubową koszulkę, do której dołożyłam krótkie
spodenki i tenisówki. Nic więcej nie było mi potrzeba. W barwach Blaugrany
czułam się kompletna.
Mimo
że mecz zaczynał się o 20:00, to my postanowiliśmy pojechać tam wcześniej, żeby
uniknąć korków i długich kolejek przed wejściem. Ku mojemu zdziwieniu, udało
nam się. A po wyjściu na trybuny… Od razu zrobiło mi się ciepło na sercu.
Poczułam się, jak w domu. Nie ważne, że już tu byłam, kiedy zwiedzaliśmy
stadion. Ale to było zupełnie coś innego. Za chwilę miał się rozpocząć mecz, a
ja miałam to zobaczyć na żywo. To niesamowite przeżycie dla każdego kibica.
Jednak moje emocje sięgnęły zenitu, gdy zabrzmiały pierwsze nuty „El Cant del
Barça”. Ludzie podnieśli się i zaczęli
wyśpiewywać kolejne wersy… A ja razem z nimi.
„Tot el camp,
és un clam,
Som la gent blaugrana,
tant se val d'on venim,
si del sud o del nord,
ara estem d'acord, estem d'acord,
una bandera ens agermana.
Blaugrana al vent,
un crit valent,
tenim un nom, el sap tothom,
BARÇA! BARÇA! BAAAARÇA!!!
Jugadors,
seguidors,
Tots units fem força,
són molts anys plens
d'afanys,
són molts gols que hem
cridat,
i s'ha demostrat, s'ha
demostrat,
que mai ningú no ens podrà tòrcer.
Blaugrana al vent,
un crit valent,
tenim un nom, el sap tothom,
BARÇA! BARÇA! BAAAARÇA!!!”
W
końcu sędzia dał znak i mecz rozpoczął się na dobre. Wyjściowa jedenastka
dobrze sobie radziła. Już po 5 minutach prowadziliśmy dzięki Neymarowi.
Niestety 20 minut później stało się coś bardzo, ale to bardzo przykrego.
Zdobywca pierwszej bramki został brutalnie sfaulowany przez defensywnego
pomocnika drużyny przeciwnej. Do tego stopnia, że zawodnik z numerem 11 nie
mógł podnieść się z murawy. Na te kilka minut na Camp Nou zapanowała totalna
cisza. Kibice gospodarzy wstali z krzesełek i nerwowo trzymali się za głowy,
chowali twarze w dłoniach. Powrót Brazylijczyka do dzisiejszej gry raczej nie
wchodził w rachubę. I stało się.
Medycy znoszą Złote Dziecko Brazylii na noszach. Do wejścia
już się szykuje katalońska „20”. Arbiter wpuszcza go na boisko i wznawia
spotkanie. Szybki Xavi już 120 sekund później zdobywa kolejnego gola dla Barçy.
Nasza defensywa skutecznie odcina przeciwnika od swojego pola karnego.
Zawodnicy są wściekli za ten umyślny faul, ale wyżywają się na piłce – nie chcą
rzucać się komuś do gardeł, prowokować nieprzyjemnych sytuacji. Mają nadzieję,
że Neyowi nic poważnego nie jest, a teraz muszą się skupić na wygranej.
Pierwsza
połowa kończy się 2:0. Piłkarze udają się do szatni, a z głośników wydobywają
się dźwięki jednej z lepszych piosenek OneRepublic.
” I'll be your light, your match, your burning sun,
I'll be the bright in black that's makin’ you run.
And we'll feel alright, and we'll feel alright,
Cuz we'll work it out, yeah we'll work it out.
I'll be doing this, if you ever doubt,
Till the love runs out, 'till the love runs out...”
A ja i Lara, jakby na zawołanie wstajemy
zgodnie z miejsc, zaczynamy śpiewać i poruszać się w rytm muzyki. Po prostu
zachowujemy się jak zawsze. Delikatnie mówiąc: wariujemy. Nie obchodzi nas, co
mogą sobie pomyśleć ludzie. Nawet nie zauważamy, kiedy zaczynają nas kręcić.
Cristian
Byliśmy
już wszyscy w szatni. Czekaliśmy na jakieś słowa Luisa, ale ten wszedł na luzie
do pomieszczenia, był uśmiechnięty. Nigdy jeszcze tak nie wchodził w przerwie
meczu.
- Chłopcy, no co ja mam wam powiedzieć?
Jest ok, ale wiem, że potraficie lepiej. Najlepiej chyba będzie jak sami
zobaczycie ludzi, dla których gramy.
I
jakby nigdy nic włączył nam telewizor. Na ekranie pojawił się widok trybun, na
których szalała widownia. A ściślej – dwie piękne dziewczyny tańczyły i
śpiewały. Brunetka i blondynka najwidoczniej świetnie się bawiły. Kiedy ta
ubrana w klubową koszulkę odwróciła się do kamer, oniemiałem. Natychmiast
zauważył to Dani.
- E, chłopie! – dźgnął mnie palcem w żebro –
Ziemia do Tello! Co jest? – spojrzał na ekran – Co, zobaczyłeś piękne
dziewczyny na trybunach i mowę ci odjęło? Swoją drogą, całkiem niezłe…
- Ja znam tę brunetkę – wypaliłem w końcu.
- Co?! Stary, tylko mi nie mów, że to twoja
nowa dziewczyna.
- Nie. To moja przyjaciółka. Poznaliśmy się
jakiś czas temu. Jest tu na wakacjach.
- I nie powiedziała ci, że będzie na
stadionie?
- No właśnie nie. Ile jeszcze mamy czasu?
- Coś koło 7 minut chyba – poklepał mnie po
ramieniu i poszedł się napić.
Szybko
złapałem za telefon i wysłałem jej SMS’ a.
„Ślicznie
wyglądasz w naszej koszulce. :D Czemu nie powiedziałaś, że macie bilety na
mecz?”
Chwilę
później otrzymałem odpowiedź.
„Powiedziałam przecież, że meczu sobie nie odpuszczę. Dobrze gracie. :D A skąd wiesz, jak
wyglądam?”
„Bo
trener postanowił nas zmotywować, pokazując, jak piękne mamy kibicki. Od razu
cię poznałem. Gdzie siedzisz?”
Przysłała
mi numer swojego miejsca. Teraz już wiedziałem, gdzie w razie czego podbiec.
Melisa
- A ty do kogo tak smarujesz? – zapytała
moja ciekawska towarzyszka – Zaraz zacznie się druga połowa!
- Cris nas zauważył. Pokazali im nas, jak
tańczyłyśmy.
- Nie no, serio? To oni nigdy wesołych
Polek nie widzieli? – zaśmiałyśmy się jednocześnie – Wiesz co? Prawie bym zapomniała
– rzekła i wyciągnęła swój telefon.
- Serio?! Nie możesz sobie dzisiaj
odpuścić?
- No coś ty? Jestem na Camp Nou na meczu
FCB i mam nie zrobić sobie selfie z moją najlepszą psiapsiółką? I nie wstawić
go na Insta? Jeszcze nie zwariowałam! No, uśmiech proszę.
Cyknęła
nam chyba z 10 różnych fotek i szczerze mówiąc, to gdyby nie fakt, że sędzia
rozpoczyna drugą połowę meczu gwizdkiem, to ona by się chyba nie skapnęła, że
już zaczęli grać.
Nasi
chłopcy widocznie stawiali na ofensywę. Cały czas próbowali się przedrzeć w
pole karne przeciwnika, bo jego połowy boiska prawie w ogóle nie opuszczali –
no może z jednym wyjątkiem jakim był Claudio, stojący w bramce. Budowali akcję
za akcją. Długie podania, celne dośrodkowania.
I w końcu po dobrym podaniu Alvesa w 60
minucie Tello pakuje piłkę do bramki. Rozpędza się, biegnie wzdłuż boiska aż w
pewnym momencie zatrzymuje się przed LATERAL c/ Maternitat, gdzie siedzimy,
podskakuje z radością do góry i posyła całusa w moją stronę.
Mnie
i Larę zatkało. Nasi towarzysze ani nikt inny oczywiście się nie domyślili, że
to było do mnie. W sumie ja też nie byłam do końca pewna.
W
dalszej części spotkania gracze Dumy Katalonii nie zwalniali tempa. Akcja za
akcją, podanie za podaniem. Kiedy arbiter odgwizdał koniec meczu, wynik był jak
najbardziej zadowalający – 8:0. Ludzie zaczęli się rozchodzić, a mój telefon
zawibrował.
„Już
się przebieram. Będę czekał na ciebie przy bocznym wyjściu. Przyjdziesz? :)”
- Wiecie co? Idźcie. Ja jeszcze spróbuję
się dopchać do toalety, ok? – zagadałam do przyjaciół.
- W porządku. Będziemy na ciebie czekać
przy parkingu – rzekł Luki.
- Pozdrów go – szepnęła mi na ucho Larysa.
Przed nią niczego nie da się ukryć.
Gdy
odeszli, ja zaczęłam się kierować do wcześniej wyznaczonego miejsca. Przystojny
brunet z torbą treningową na ramieniu już na mnie czekał.
- Hej! – rzuciłam mu się w ramiona –
Cudowna bramka!
- Cześć. – cmoknął mnie w policzek – Tak
się cieszę, że byłaś na trybunach! A zauważyłaś, dokąd pobiegłem? – zapytał z
cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie dało się nie zauważyć, wariacie –
uśmiechnęłam się perliście.
- Ta bramka była dla ciebie. Masz pamiętać
o niej i o mnie, jak już wrócisz do Polski.
- Będę. A teraz muszę już iść, bo czekają
na mnie. No nie patrz tak na mnie!
- Miałem nadzieję, że może pójdziemy
świętować zwycięstwo. Poznałabyś moich kumpli z drużyny… - zrobił minę zbitego
psiaka.
- Może kiedy indziej. Dobrze wiesz, że
wczoraj zabalowałam, dzisiaj zwiedzałam i jeszcze na meczu byłam. I nie
ukrywam, że jestem zmęczona – delikatnie go przytuliłam.
- Ok.
- Nie gniewasz się na mnie? – wolałam się
upewnić.
- Nie jeśli dasz się gdzieś wyciągnąć we
wtorek.
- Ok. A czemu akurat we wtorek?
- Bo jutro rano lecę do Madrytu i wracam
dopiero w poniedziałek wieczorem. Chcę trochę pobyć z moją córeczką, Carlotą.
- To miłej zabawy wam obojgu życzę. A teraz
dobranoc – dałam mu buziaka w policzek i skierowałam w stronę parkingu.
- Dobranoc Melitta… - tym słowom
towarzyszyło delikatne westchnięcie.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
***
No hej wszystkim :)
Rozdział miał się pojawić nazajutrz,
ale jako że jestem w świetnym humorze po koncercie charytatywnym,
to postanowiłam dodać go dzisiaj. :D
Pisałyście, że fajnie by było, jakby Cristian zadedykował Melisie gola.
I proszę bardzo - przejrzałyście mnie, hehe :p
Od razu piszę, że kolejny rozdział
będzie nieco krótszy, lecz mam nadzieję, że wcale nie będzie gorszy. ;)
Ostateczna opinia należy do Was.
Piszcie, co sądzicie. :)
To dla mnie naprawdę bardzo ważne.
W końcu weekend!! :D Trochę odpoczynku się przyda.
Może będzie okazja, żeby coś napisać?
Wiem, zabijecie mnie, ale mam już pomysł na kolejnego bloga. :p
No to ten... Do następnego, buźka ;**
*,* zakochana, tak bardzo zakochana jestem w twoim opowiadaniu. Może brzmi to absurdalnie ale tak jest *,* ty mój geniuszu.
OdpowiedzUsuńAjaja wiedziałam, że Cris zdobędzie gola i dla kogo on będzie <3
Z wielkim utęsknieniem czekam już na kolejną część. ;**
No to mnie przejrzałaś. Kurczę, to teraz muszę wymyślić jakiś zwrot akcji, żeby Cię zaskoczyć. :p Dziękuję <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ! Masz talent do pisania :) Zapraszam do mnie : http://graozyciee.blogspot.com/ Buziaczki ♥♥
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Zajrzę ;)
UsuńŚwietny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! ;**/Zuza
Dziękuję ;**
UsuńJak zawsze kawał dobrej roboty, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńNadrobiłam i stwierdzam, że rozdziały po prostu były GENIALNE <333 czekam na nexta <333/neyforever18
OdpowiedzUsuńNie, genialne to było i nadal jest Twoje opowiadanie <3 Znasz moje zdanie. :) Cieszę się, że czekasz ;*
UsuńPrzepraszam kochana, ale to twoje opowiadaniezasługuje na miano GENIALNEGO *-* ja zawsze czekam :**
UsuńMy się chyba nigdy co do tej kwestii nie zgodzimy ;***
UsuńNo raczej nie :*
UsuńNo! Świetnie napisany, raczej ciekawy, wesoły i ogółem genialny! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :*
Dziękuję ;*
UsuńCzemu oni są tacy słodcy *.* hahaha
OdpowiedzUsuńLila ja cię po prostu ubóstwiam noo !!
Hah ten filmik w szatni :D
Czekam na następny :*
i zapraszam do siebie ;)
Heh, miło mi. ;* Jeszcze są słodcy. Ale nic nie zdradzam. ;)
UsuńBoski *.*
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego :)
Zapraszam również do siebie :)
http://on-iona.blogspot.com/
Dzięki ;) Na pewno wpadnę :D
Usuńczekam już z niecierpliwością na kolejny ;) weny życzę
OdpowiedzUsuńhttp://barcaismylife.blogspot.com/
Dzięki, przyda się :D
Usuńpowiem kochana tylko 2 krótkie słowa ZAKOCHAŁAM SIĘ!!!!!! twoje opo jest przecudowne i nie mogę doczekać się nexta:*****
OdpowiedzUsuńOoooo, kochana ;**
UsuńNadrobiłam rozdziały i są świetne!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga!
Buzi:*
lucyandneymar.blogspot.com
Ojej, dziękuję, kochana ;*
UsuńSuper, strasznie mi się podoba ♡ Hahahhahaha cudowne poprostu kochana ♡♡♡Zapraszam też na moje opowiadanie o Ney'u :neymar-fanfic.blogspot.com , mam nadzieję że wpadniesz i coś ci się spodoba 😀
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Oczywiście, że wpadnę ;*
Usuń